GwiazdyMaria Sadowska: nie jest tak, że faceci chcą tylko kariery, a kobiety chcą tylko rodzić i wychowywać dzieci

Maria Sadowska: nie jest tak, że faceci chcą tylko kariery, a kobiety chcą tylko rodzić i wychowywać dzieci

Maria Sadowska: nie jest tak, że faceci chcą tylko kariery, a kobiety chcą tylko rodzić i wychowywać dzieci
Źródło zdjęć: © AKPA

Michalina Wisłocka jest jej idolką, ale też bohaterką najnowszego filmu pt. „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”. Maria Sadowska, reżyserka, wokalistka, opowiada o tym, dlaczego kobiety sukcesu często są krytykowane, jak wygląda jej związek i dlaczego na plan przychodzi w miniówce i szpilkach.

1 / 7

Maria Sadowska, Justyna Steczkowska

Obraz
© AKPA

Sadowska uważa, że książka Wisłockiej jest nadal aktualna. – Przez wiele kobiet jest dziś odrzucana jako niepoprawna genderowo, ponieważ Wisłocka pisała w niej, że kobieta powinna flirtować z mężczyzną czy umieć się seksownie ubrać. Ale ja w to wierzę. Dlaczego mamy odzierać się z kobiecości, udawać, że jesteśmy mężczyznami? Nie o to chodzi! - tłumaczy w rozmowie z miesięcznikiem "Uroda Życia".

2 / 7

Maria Sadowska

Obraz
© AKPA

Mówi też, że w szkole filmowej na jej roku były tylko trzy dziewczyny. – Czułyśmy presję, żeby udawać facetów. A ja chciałam być reżyserką, nie reżyserem. Na plan przychodzę w miniówce i szpilkach. Nie krzyczę, uśmiecham się. Moja kobiecość nie wyklucza mojej inteligencji – mam wrażenie, że to ciągle nie jest dla wszystkich oczywiste.

3 / 7

Maria Sadowska

Obraz
© AKPA

- Kobiety potrzebują przykładów, które umocnią je w tej sile, którą już poczuły dzięki Czarnemu Poniedziałkowi. My tej wspólnej kobiecej siły dopiero się uczymy, a Wisłocka była prekursorką tego, o co dziś walczymy: dostępu do badań prenatalnych, środków antykoncepcyjnych czy aborcji – mówi Sadowska.

4 / 7

Edyta Górniak, Maria Sadowska

Obraz
© AKPA

Zauważa też, że wcześniej nie było związków partnerskich, dzielenia się obowiązkami rodzicielskimi. – W pokoleniu naszych rodziców mężczyzna nie potrafił często sam sobie zrobić herbaty – mówi.

Sama żyje w partnerskim związku. – W tej chwili ciężar prowadzenia domu i zajmowania się dziećmi leży po stronie mojego narzeczonego. Ja pracuję i zarabiam. I oboje jesteśmy bardzo szczęśliwi. To nie jest tak, że tylko ja, kobieta, na tym korzystam zawodowo. Mój chłopak jest fantastycznym ojcem, przebywanie w domu z dziećmi przynosi mu autentyczną radość. Kiedy rodziłam dwójkę moich dzieci, za każdym razem to Adrian pierwszy brał je na ręce. Więź, która się w tym momencie rodzi, jest nieporównywalna z tym, co odczuwał kiedyś mężczyzna, który w trakcie porodu kobiety pił z kolegami. To nie jest tak, że wszyscy faceci chcą tylko kariery, a wszystkie kobiety chcą tylko rodzić i wychowywać dzieci. Chociaż takie postawy życiowe też szanuję – wyjaśnia.

5 / 7

Maria Sadowska

Obraz
© AKPA

Za to, że Sadowska ma – jak mówi – naturę zdobywcy, często jest krytykowana.
– Kiedy facet ciężko pracuje, robi karierę i ma rodzinę, to nikt nigdy nie zarzuci mu, że jest złym mężem czy ojcem. Kobieta automatycznie jest złą matką. Wielokrotnie zdarzyło mi się odczuć taką krytykę.
Reżyserka i wokalistka ma dwójkę dzieci. – Bałam się, że kiedy urodzę i na kilka miesięcy zagrzebię się w pieluchach, to stracę kreatywność. Ale było odwrotnie. Dzieci dały mi megaenergię – mówi dziś.

6 / 7

Michalina Wisłocka, Aleksander Kwaśniewski

Obraz
© PAP | Damazy Kwiatkowski

Co zafascynowało ją w postaci Wisłockiej? - Mój film jest o tym, że kobieta zawsze płaci jakąś cenę za sukces i za to, że wybiera w życiu własną drogę. Ale punktem wyjścia był ciekawy fakt, że Wisłocka nie lubiła seksu – utrata dziewictwa stała się dla niej traumatycznym przeżyciem, była do tego kompletnie nieprzygotowana, jej mąż również. Została przedmiotowo wykorzystana, niedelikatnie. Dlatego też zdecydowała się, żeby przyjaciółka zastępowała ją w małżeńskim łóżku. (…) Były to związki równoległe, które służyły przede wszystkim wygodzie mężczyzny. Wisłocka była postacią tragiczną i pełną sprzeczności. Odniosła gigantyczny sukces, nikt do dzisiaj nie osiągnął podobnego – „Sztuka kochania” rozeszła się w PRL-u w ponad siedmiu milionach egzemplarzy; w większym nakładzie niż Biblia. – a z drugiej strony zapłaciła za to wielką osobistą cenę. Uważała, że w jej relacji z mężem wystarczy „połączenie duchowe”. Z tym założeniem przeżyła połowę życia. Swój pierwszy orgazm i odkrycie, że w związku nie można rozdzielić ciała od duszy, przeżyła jako 40-latka. Świadomość, że spędziła 20 lat w związku, nie wiedząc, na czym on polega, tak nią wstrząsnęła, że uznała, że musi się podzielić tym doświadczeniem z innymi kobietami – opowiada Maria Sadowska.

7 / 7

Borys Szyc, Maria Sadowska

Obraz
© AKPA

Sadowska mówi też o zjawisku hejtu. – Dziwi mnie, że artyści skarżą się na hejt. Całe życie słyszałam, że tatuś mi wszystko załatwił, że nic nie umiem, sama do niczego nie dojdę. Kiedy jako nastolatka pracowałam w telewizji, dostawałam co tydzień lisy od widzów. Jeden na trzy worki to były listy miłe, dwa – że mnie nienawidzą, jestem brzydka i chcą, żebym zniknęła. Przejmowałam się tym wtedy, bo miałam 13 lat, ale teraz jestem dorosła i wiem, że jest to częścią tego zawodu.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)