Matthew Quick
Dużo pisze Pan o rodzinie. Nie tylko w "Niezbędniku obserwatorów gwiazd", ale także w "Poradniku pozytywnego myślenia". Czy uważa Pan, że rodzina to ważna wartość?
Tak sądzę. Jednak nie liczy się jedynie rodzina, w której się wychowaliśmy, ale także ta metaforyczna, którą poznajemy i z którą idziemy przez życie. Russ z "Niezbędnika obserwatorów gwiazd" nie jest spokrewniony z Finleyem, głównym bohaterem, jednak niejako staje się jego bratem. Nawiązują więź. Często staramy się stworzyć dla siebie nową rodzinę. Ta może być nawet bardziej istotna niż rodzina pochodzenia. To również bardzo ważne przesłanie w mojej pracy.
Główny bohater "Niezbędnika obserwatorów gwiazd" mieszka w Bellmont. Opisuje Pan to miasto jako brudne, brzydkie, niebezpieczne. Finley ma małe szanse na to, żeby się stamtąd wydostać. Czy to nadal duży problem w Stanach Zjednoczonych?
Tak, niestety wciąż często zmagamy się z biedą. Kiedy podróżuję poza USA, mam wrażenie, że ludzie za granicą nie zdają sobie sprawy z tego, że to duży problem również tutaj. To, w którym miejscu Stanów się urodzisz, ma duży wpływ na to, jaka będzie twoja przyszłość. Mówi się dużo o szczęśliwych historiach z gatunku "od pucybuta do milionera", które na pewno są, przytrafiają się. Jeżeli jednak urodzisz się w takim miasteczku jak Bellmont, będzie ci trudno wyrwać się z tego kręgu biedy. To wciąż duży problem w USA.