Matthew Quick
Mówił Pan, że bardzo podobała się Panu kinowa wersja "Poradnika pozytywnego myślenia". Co sądzi Pan o różnicach pomiędzy filmem a książką?
Tak, jest trochę różnic. Lubię przypominać, że film to tylko adaptacja, wizja Davida Russella. Doceniam jego pracę. Oglądałem wszystkie jego filmy. To wielki zaszczyt, że zdecydował się zaadaptować moją książkę. Dużo się od niego nauczyłem. Obstaję jednak przy mojej wersji. Kocham tę książkę. To moja wizja i to, co chciałem powiedzieć. Jednak podoba mi się adaptacja.
Najbardziej cieszy mnie to, że film i książka pomagają innym w walce o własne dobro. Dwa miesiące temu byłem w Brazylii. Pewien 15-letni chłopiec stał 1,5 godziny w kolejce, żeby ze mną porozmawiać. Wręczył mi list, przytulił mnie, to było bardzo wzruszające. Później przeczytałem to, co napisał. Chłopiec wyjawił w swoim liście, że rok wcześniej chciał popełnić samobójstwo. Przeczytał jednak "Poradnik pozytywnego myślenia" i obejrzał film. To dodało mu odwagi do tego, żeby porozmawiać z rodzicami i iść na terapię. Teraz się leczy. Pisze, że nie jest idealnie, ale przynajmniej wciąż żyje. Takich historii jest mnóstwo.