Zleciła morderstwo byłego męża. Nie chciała dzielić się pieniędzmi z inną kobietą
Maurizio Gucci poznał Patrizię Reggiani na Uniwersytecie Mediolańskim. Oboje mieli po 22 lata. On był nieśmiałym i wycofanym synem znanego aktora, członka jednego z najsłynniejszych rodów w dziejach mody, Rodolfa Gucciego. Ona – piękną córką kelnerki, rozpieszczoną przez ojczyma. Natychmiast połączyło ich gorące uczucie.
17.12.2021 14:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
I na tym właściwie bajkowa część opowieści się kończy. Maurizio nienawidził ojca i za wszelką cenę pragnął się mu przeciwstawiać. Dlatego nie posłuchał, kiedy rodziciel odradzał mu związek z rozkapryszoną dziewczyną. Lecz chociaż stwierdzenie, że kobietom zależy jedynie na pieniądzach i statusie to przejaw mizoginii, to… w tym wypadku Rodolfo miał rację.
Partizia do perfekcji opanowała korzystanie z wrodzonego wdzięku. Żyła w przeświadczeniu, że pisane są jej bogactwa i afekty. Bez trudu owinęła sobie Maurizia wokół palca. W 1972 roku para pobrała się. Rozsierdzony Rodolfo natychmiast wyrzucił syna z domu i go wydziedziczył.
Taki obrót spraw był oczywiście nie w smak świeżo upieczonej pani Gucci. Patrizia musiała postarać się nieco bardziej, by zdobyć dostęp do bogactwa małżonka.
Poskromienie Rodolfa
Wprawna w budowaniu relacji z mężczyznami, postanowiła za wszelką cenę zjednać sobie teścia. I udało się: podczas gdy jej mąż kończył studia prawnicze, Patrizia doszła do porozumienia z Rodolfem. A z właśnie zdobytym wykształceniem Maurizio okazał się cennym nabytkiem dla Domu Gucci. Wszystko wróciło do normy. Patrizia mogła wreszcie cieszyć się zwycięstwem i korzystać z pieniędzy modowych potentatów.
Wkrótce sama zasłynęła jako "bywalczyni salonów". Określenie wydaje się idealne, choć może nieco zbyt skromne. Patrizia Reggiani była uznawana za rozrzutną nawet w pełnym przepychu świecie mediolańskich bogaczy. Przylgnęło do niej przezwisko Tutenchamon, ponieważ zawsze była obwieszona złotą biżuterią.
Ubierała się w najdroższe ubrania i nigdy nie wsiadała do innego samochodu niż limuzyna. To właśnie ona oznajmiła: "wolę płakać w Rolls-Royce’ie, niż być szczęśliwa na rowerze". Z Mauriziem miała dwie córki: urodzoną w 1976 roku Alessandrę oraz pięć lat od niej młodszą Allegrę.
Z deszczu pod rynnę
Podczas gdy młody Gucci zarządzał firmą, sam był "zarządzany" przez władczą Patrizię. Małżonka wkrótce zaczęła mu przypominać ojca despotę. W tym kontekście można poniekąd zrozumieć, że z delegacji do Szwajcarii w 1985 roku po prostu… nie wrócił do domu. Do żony przysłał znajomego, który przekazał jej, że małżeństwo jest skończone. Ale rozstanie nie było wcale takie proste. Formalnie Maurizio i Patrizia pozostali parą jeszcze przez niemal dekadę. Do ostatecznej decyzji o rozwodzie przyczyniła się "ta trzecia".
W 1990 roku Maurizio przebywał w prywatnym klubie w Saint Moritz w Szwajcarii. Spotkał tam przyjaciółkę z dzieciństwa, Paolę Franchi. Modelka i projektantka wnętrz również miała za sobą nieudane małżeństwo z magnatem miedziowym Giorgiem Colombo. Być może to właśnie zbieżność doświadczeń zbliżyła do siebie tych dwoje? Oficjalnie informacja o romansie przedostała się do mediów w 1993 roku. Rok później Patrizia rozwiodła się z Mauriziem. On i Paola mieszkali już wtedy razem w luksusowym apartamencie przy ulicy Corso Venezia w Mediolanie. Snuli plany ślubu na terenie posiadłości Guccich w Saint Moritz.
Maurizio zgodził się wypłacać byłej żonie alimenty w wysokości 1,47 miliona dolarów rocznie. W zamian odebrano jej prawo do używania nazwiska Gucci. Zakaz ten ostentacyjnie zignorowała. Jak twierdziła: "Nadal czuje się jak Gucci – właściwie, najbardziej jak Gucci ze wszystkich". Był tylko jeden problem, który musiał spędzać Patrizii sen z powiek. Jeśli Maurizio faktycznie ożeni się z Paolą, kwota alimentów zostanie zmniejszona. I to znacznie…
Czytaj też: Niemal pogrzebali firmę ojca. Temperament Guccich doprowadził modowe imperium na skraj upadku
W afekcie
27 marca 1995 roku Patrizia zapisała w swoim dzienniku tylko jedno słowo: greckie paradeisos, czyli raj. Tego samego dnia opłacony zabójca zastrzelił Maurizia Gucciego na schodach biura. Zbrodnia wstrząsnęła światem mody. Niewiele brakowało, a nikt nigdy by się nie dowiedział, kto stał za wynajęciem hitmana. Patrizię zdradził zbytni pośpiech. Już dzień po zabójstwie Paola Franchi otrzymała od pani Reggiani nakaz eksmisji.
Jak później wykazali specjaliści, dokument został napisany nie później niż trzy godziny po śmierci Maurizia. Kiedy tylko Paola zniknęła, Patrizia wprowadziła się do mieszkania eksmęża z dwiema córkami. Mieszkała tam dwa lata – aż do aresztowania w 1997 roku.
Ale to nie koniec dowodów. Niektórzy twierdzą, że telefony w apartamencie Maurizia miały założone podsłuchy policyjne. Stąd właśnie służby dowiedziały się o tajemniczych rozmowach w kolejnych dniach po morderstwie. Nieznani mężczyźni domagali się premii za zastrzelenie kogoś o tak wysokim statusie jak Gucci. Co więcej, w dzienniku Patrizii na stronie z 26 marca można było przeczytać, że: "nie ma takiej zbrodni, której nie dałoby się kupić". Całości obrazu dopełniał przelew na 400 tysięcy dolarów dokonany z konta Patrizii w Monako.
Zbrodnia próżności
Media od samego początku nie były przychylne kobiecie, którą szybko okrzyknięto "czarną wdową". Dwa lata po zbrodni policja aresztowała Patrizię. Tego samego roku zapadł wyrok. Jako motyw podano mieszankę zazdrości, gniewu na byłego męża oraz chciwości. Obniżone alimenty w razie ponownego ożenku Maurizia (które miały wynosić – bagatela – 860 000 dolarów rocznie) Reggiano określiła "paczką draży".
Śledztwo wykazało, że morderca, Benedetto Ceraulo, był zadłużonym właścicielem pizzerii. Został zatrudniony do zabicia Gucciego za pośrednictwem wróżki Giuseppiny Auriemmy. Uwzględniając wszystkie okoliczności sąd skazał Patrizię na 29 lat więzienia, a wróżkę pośredniczkę – na 25 lat. Restaurator dostał karę śmierci.
Pobyt Patrizii za kratami nie był oczywiście pozbawiony incydentów. Jej prośby o skrócenie wyroku do 10 lat, uzasadnione guzem mózgu, zostały odrzucone. Udało jej się "ugrać" jedynie trzy lata mniej w więzieniu.
W 2000 roku w akcie desperacji postanowiła na własną rękę zmniejszyć wymiar kary. Strażnicy więzienni znaleźli ją wiszącą na prześcieradle. Udało się jednak uratować jej życie. W końcu w październiku 2011 roku Patrizia otrzymała szansę na wcześniejsze zwolnienie z więzienia dzięki programowi pracy dla osadzonych. Ale wtedy… odmówiła. Oznajmiła, że: "nigdy w życiu nie pracowała i nie widzi powodu, by teraz zaczynać".
Ostatecznie Patrizia Reggiano opuściła zakład karny w 2016 roku ze względu na dobre zachowanie. Zdecydowała się też na podjęcie pracy jako konsultantka do spraw mody w firmie Bozart. Obecnie mieszka w Mediolanie, gdzie bywa widywana z papugą na ramieniu. Pewnego razu została przyłapana na ulicy przez ekipę reporterów telewizyjnych. Jeden z nich spytał: "Dlaczego wynajęłaś mordercę do zabicia Maurizia Gucciego? Czemu nie zastrzeliłaś go sama?", na co Patrizia odparła: "Mam kiepski wzrok, nie chciałam spudłować".
Bibliografia:
1. Forden S. G., The House of Gucci: A Sensational Story of Murder, Madness, Glamour, and Greed, New York, 2000.
2. Haworth A., The Gucci wife and the hitman: fashion’s darkest tale, "The Guardian" 24.07.2016, dostęp: 22.11.2021.
3. Nolasco S., Maurizio Gucci’s ex-wife says she was 'very happy’ after slaying: 'I am not guilty, but I am not innocent’, Fox News Documentary 17.07.2018, dostęp: 22.11.2021.
4. Stanley A., Former Wife Given 29 Years for Ordering Gucci Slaying, "The New York Times" 4.11.1998, dostęp: 22.11.2021
Autor: Maria Procner