"Cięcielina pała"
Zdarzało się więc, że tata usłyszał, jak dzieci używają brzydkich słów, albo pytają co one znaczą. Michał Rusinek uważa jednak, że nie ma co zabraniać dzieciom ich używania, bo zakazany owoc kusi jeszcze bardziej. A emocje muszą znaleźć swoje ujście. Zastanawiał się jednak, czy można zrobić to za pomocą innych słów, niż te powszechnie używane, takich, które nie byłyby wulgarne i agresywne. Wspólnie z dziećmi wymyślał wyrazy, co stało się lubianą zabawą całej rodziny. Tak powstawały: “komba bruca”, “kurczę bladziuchne”, czy ulubione przekleństwo rodziny Rusinków: “Cięcielina pała!” albo “A niech to fąfną gżdryce!” I nie jest ważne, że nie wiadomo, co to są “gżdryce”. Pisarz poprosił też swoich znajomych, żeby przysyłali mu przekleństwa wymyślane przez ich dzieci.