Wpływowa pierwsza dama
W czasie pierwszej kampanii prezydenckiej męża przyjęła tradycyjną rolę towarzyszki gubernatora. Była przekonana, że Ronald jest idealnym kandydatem na najwyższy urząd w państwie. Organizowała spotkania z obywatelami, doglądała pracowników męża, sprawdzała jego grafik. Starała się zrobić wszystko, by ocieplić wizerunek męża, którego oczerniał komitet Forda. Wtedy nie udało im się wygrać, więc spróbowali jeszcze raz w 1980 roku.
Nancy odegrała tym razem wyjątkowo ważną rolę. Podobno to dzięki niej został prezydentem. Miała wpływ na to, kogo zatrudniano do sztabu. Dzięki temu, że angażowała się w kampanię, Ronald czuł się bardziej pewny siebie. Tym razem ich wysiłki się opłaciły i już w 1981 roku Nancy mogła nazywać się pierwszą damą.
Wyróżniała się nienagannym stylem, który często porównywano do jej poprzedniczki, Jacqueline Kennedy. Projektanci uwielbiali szyć dla Nancy. Jej kosztowne kreacje często krytykowano w mediach, tak samo jak jej mocny charakter. Surowa Nancy nie raz naraziła się swoim pracownikom, ale potrafiła wstawić się za nimi, jeśli czuła taką potrzebę. Jednym z takich śmiałych ruchów była obrona pokojówki, którą oskarżono o przemyt amunicji do Paragwaju. Dziewczynę oczyszczono z zarzutów, a pierwsza dama pozwoliła jej wrócić do Białego Domu. Najważniejszym wydarzeniem w politycznym życiu Nancy była jednak wizyta Michaiła Gorbaczowa i jego żony Raisy w Stanach. Z najmniejszymi szczegółami zaplanowała przyjęcie powitalne, zatrudniając nawet skrzypka. George Shultz pisał później, że "słychać było jak kruszy się lód Zimnej Wojny".