Niania, kucharka, akrobatka. Dzisiejsza opiekunka to dla rodziców wielofunkcyjna maszyna
Aleksandra oprócz opieki nad dziećmi była domową terapeutką. Agnieszka była rozliczana z każdej wypitej kawy. Daria usłyszała, że dodatkowo ma sprzątać dom i wyprowadzać psy. Bycie nianią szybko przestało być dla nich "idealną dorywczą pracą".
05.09.2019 | aktual.: 05.09.2019 20:41
"Czułam się jak jej terapeuta"
Aleksandra była w klasie maturalnej, gdy postanowiła drobić sobie jako niania. Mieszka w dużym mieście, więc nie było problemu ze znalezieniem chętnych na jej usługi. Jednak po kilku rozmowach kwalifikacyjnych entuzjazm opadł.
– Pytaniem, jakie dostawałam na "dzień dobry", było to, czy znam drugi język. Francuski, niemiecki albo chiński. Często pytali, czy mam certyfikat kursu pierwszej pomocy. W swoim ogłoszeniu zaznaczałam, że jestem licealistką i to praca dorywcza, więc nie spodziewałam się takich wymagań – wyznaje nastolatka.
Dziewczynie udało się znaleźć rodzinę, która nie oczekiwała od niej bycia poliglotką, ale jak potem okazało, miała jednak inne wymagania.– Dostałam pod opiekę siedmioletniego chłopca. Moje obowiązki miały obejmować odbieranie go ze szkoły, odrabianie lekcji i zwykłe wypełnianie czasu, dopóki rodzice nie wrócą z pracy. Pomyślałam, że trafiłam idealnie. Szybko jednak opuściła mnie ta myśl – opowiada.
Po dwóch tygodniach pracy dziewczyna dostała długą listę zadań do wykonania. – Mama chłopca oczekiwała, że będę nie tylko zajmować się dzieckiem, ale też domem. Miałam gotować, prać i robić zakupy, a to wszystko za marną stawkę 10zł/h. Kiedy powiedziałam, że to za wiele obowiązków jak na taką pensję, matka dziecka odpowiedziała mi, że przecież chciałam tylko dorobić, to nie mogę oczekiwać kokosów – słyszę.
Marne pieniądze i niekończąca się lista obowiązków to jednak nie koniec. – Kobieta była w czasie rozwodu z mężem, więc byłam świadkiem ich awantur, a nawet wysłuchiwałam zwierzeń matki z jej prywatnego życia. Czułam się jak jej terapeuta, często takie rozmowy odbywały się już po godzinach mojej pracy - dodaje Aleksandra.
Wyliczali mi, co jadłam
Agnieszka poradziła sobie ze stawianymi wymaganiami, jednak szybko zrezygnowała z pracy przez roszczeniowych rodziców dziecka, którym się zajmowała. – Na początku byli bardzo w porządku, nie było żadnych problemów. Później zaczęli być bardzo drobiazgowi. Np. kiedy spóźniłam się z podaniem dziecku posiłku, była awantura, że dziecko przez to nie mogło zasnąć – opowiada Agnieszka.
Zobacz także
– Rozliczali mnie też z tego, co sama jadłam, chociaż na początku zapewniali, że wszystkim mogę się śmiało częstować. Były pretensje o zjedzone ciasto czy ilość pitej kawy – wyznaje. Dziewczyna miała również odejmowane z pensji za zniszczone rzeczy. – Raz oskarżyli mnie o pobrudzenie ręcznika i później potrącili mi jego koszt z wypłaty, mimo że wcześniej nie było mowy o takich rzeczach. Dla mnie to było dużo, ponieważ zarabiałam tylko 13 zł za godzinę – wyjaśnia.
Zabawki nie są do zabawy, tylko mają ładnie wyglądać
Daria swoją pracę dorywczą przekształciła w pełnoetatowy zawód. Dziećmi zajmuję się już 4 lata, ale nadal pamięta swoje ciężkie początki. – Rodzice myślą, że taka opieka powinna kosztować 5 złotych, a najlepiej, to jakby była darmowa. Jak słyszą stawkę 15 zł za godzinę, to jest lament. Teraz to jest moja stawka minimalna, ale pracowałam nawet za 9 zł/h. Nauczyłam się też prosić o zapłatę "z góry", bo zdarzyło się, że dostałam mniej, "bo to nie jest tyle warte" albo "dam pani jutro" i więcej się nie odezwali – wyznaje dziewczyna.
– Rodzice często myślą też, że niania to gosposia, która posprząta cały dom, powiesi pranie i jeszcze wyprowadzi psa. Spotykałam się z czymś takim, że umawiam się do dziecka, a pod opiekę mam jeszcze kilka psów albo nagle jedno dziecko więcej, bo "nie poszło dzisiaj do szkoły". Zamiaru jakiejkolwiek dopłaty brak. Kiedy upominałam się o dodatkowe pieniądze, spotykałam się z wielkim oburzeniem. Przecież i tak będę opiekować się jednym, to co mi szkodzi drugie – opowiada.
Daria wspomina też o absurdalnych zachowaniach lub poleceniach rodziców, z jakimi się spotykała. – Teraz jest epidemia ekranów, więc ciężko takie dzieci zająć normalną zabawą, są przyzwyczajone do oglądania bajek przy jedzeniu, myciu zębów czy nawet korzystaniu z toalety. Ekrany to tajny sposób rodziców na "święty spokój". Pracowałam z dzieckiem, który pomimo swojego młodego wieku było już tak uzależnione, że zachowywało się jak opętane, gdy odmawiałam mu zabawy smartfonem – zdradza niania.
– Często maluszkowi rodzice każą dawać zupki chińskie albo jakieś takie gotowe rzeczy, bo nie chciało im się wcześniej zrobić dla niego obiadu – żali się Daria. – Dzieci mają milion zabawek, którymi nie mogą się bawić, bo zepsują, a zabawki mają ładnie wyglądać przed sąsiadami. Mają nawet zakazy wychodzenia na dwór, żeby czasami się nie pobrudziło. Najdziwniejszym poleceniem, z jakim się spotkałam, było ograniczanie dziecku zabaw, żeby sobie tylko niczego nie zrobiło - dodaje.
Pożądana niania
Mimo wielu wymagań, zawód niani jest wciąż jednym z najbardziej popularnych wśród prac dorywczych. Dobra opiekunka potrafi dostawać dziesiątki ofert, w których może przebierać. Za opiekę nad naszym maluchem potrafimy zapłacić sporo. Z raportu "Rynek Niań w Polsce", przygotowanego przez serwis Nianie.pl, wynika, że w 2018 roku stawka godzinowa niań w Polsce wynosiła średnio 12,73 zł netto (i była wyższa o 1,65 zł w stosunku do 2017 roku). Co oznacza, że od minimalnej stawki godzinowej w Polsce była wyższa o 2,97 zł.
Na najwyższe zarobki mogą liczyć opiekunki w województwach takich jak: mazowieckie (średnio 15,48 zł), dolnośląskie (13,07 zł) oraz pomorskie (12,67 zł). Najmniej zarabiają z kolei opiekunki w podlaskim (10,16 zł), warmińsko-mazurskim (10,18 zł) oraz podkarpackim (10,39 zł).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl