Nie mogę na siebie patrzeć!
Czyli jakich? 26-letnia Marianna nie wyjdzie z domu, jeśli nie sprawdzi stanu swoich brwi: cienkie, wyprofilowane kreseczki, wyglądają jak namalowane japońskim tuszem do kaligrafii, w rzeczywistości są niezwykle wypielęgnowanymi łukami. Tylko ktoś, kto przyjrzy się z bliska zauważy dorysowane kredką uzupełnienia.
– Co godzinę sprawdzam w lustrze, czy jakiś włosek się nie zbuntował, albo czy pod łukiem brwiowym nie pojawiły się już czarne kropeczki nowych odrastających włosków. Mam specjalny, kupiony w Anglii szablon, który przykładam do brwi i widzę, co jest na swoim miejscu, a co trzeba usunąć – opowiada Marianna i przyznaje, że nawet jak siedzi w kinie, czy w klubie ze znajomymi jej ręka bezwiednie wędruje w kierunku brwi, żeby sprawić ich stan.