GwiazdyNie remontowałaś salonu od "nastu" lat? Ten trend zmieni to, jak wyobrażamy sobie piękne wnętrza

Nie remontowałaś salonu od "nastu" lat? Ten trend zmieni to, jak wyobrażamy sobie piękne wnętrza

Nie remontowałaś salonu od "nastu" lat? Ten trend zmieni to, jak wyobrażamy sobie piękne wnętrza
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP.PL
Helena Łygas
08.01.2018 17:58, aktualizacja: 09.01.2018 09:39

Wabi-sabi, mało jeszcze znany styl wystroju wnętrz rodem z Japonii, jest wyjątkiem na tle innych trendów. Nie ma tu zestawu dodatków i wzorów, które powinny pojawić się w mieszkaniu. Jako estetyka wywodząca się z filozofii, wabi-sabi raczej wskazuje, w jaki sposób podchodzić do przedmiotów w swoim otoczeniu. Co ciekawe, te lekcje zaskakująco łatwo przenieść na rodzimy grunt. Okazuje się, że jeśli spojrzymy na czeskie kryształy czy nawet znienawidzone szklanki w metalowych koszyczkach tak, jak robią to Japończycy, możemy ku swojemu zaskoczeniu odkryć w nich piękno.

Portale na całym świecie co i rusz rozpisują się na temat nowych trendów wnętrzarskich, które mają rzekomo zmienić "raz na zawsze" naszą definicję dobrze urządzonego mieszkania. Niektóre z nich, jak skandynawski minimalizm, wchodzą nam w krew. Inne już po kilku latach zaczynają straszyć gości. Taki los czekał egipskie motywy, które zaczęły się robić modne wraz z zyskującymi na popularności wyprawami rodaków do Egiptu. Z kolei styl buduarowy, w pewnych kręgach synonim nowobogackiego bezguścia, wśród celebrytek ma się całkiem dobrze.

I choć mało kto pod wpływem zdjęć w magazynie wnętrzarskim postanawia przemeblować swoje M2, trendy wizualne działają nas podobnie jak kropla drążąca skałę. Możemy nie zwracać na nie większej uwagi, ale im częściej na nie natrafiamy, tym bardziej się nam podobają. Bo i której z nas nie zaczęły się w ostatnich miesiącach bardziej podobać monstery czy dodatki w kolorze różowego złota?

Grecy i Japończycy

Najnowszy trend, który ma już wkrótce opanować nasze mieszkania, w zasadzie taki znowu nowy nie jest. Za to całkowicie nie przystaje do naszych przyzwyczajeń estetycznych, jako że należy do kręgu kulturowego, z którym przez lata nie mieliśmy żadnej styczności. Zręby tego, co dziś nazywamy wabi-sabi, powstały już w starożytności. Podczas gdy Grecy umiłowali urodę bez skazy, perfekcję wykonania i harmonię proporcji, w Japonii piękno było rozumiane zupełnie inaczej. Kryło się w niedoskonałości, rozumianej także jako akceptacja rzeczywistości takiej, jaka jest. To zbliża wabi-sabi do buddyzmu zen.

Wabi-sabi to zachwyt tym, jak zmieniają się przedmioty w czasie. Nie ma nic złego w tym, że rzeczy się starzeją, to naturalna kolej rzeczy. Wyglądające na powykręcane ze starości drzewka bonsai albo tradycyjne naczynia używane do ceremonii herbacianych to nic innego, jak przykłady tej estetyki. Można powiedzieć, że wabi-sabi blisko jest do minimalizmu, ale nie minimalizmu sterylnego. Chodzi o praktyczność i niechęć do dekoracyjności.

Wabi-sabi po polsku

Filozofia wschodu, filozofią wschodu, ale jak ta wchodząca powoli na europejskie, nomen omen, salony moda miałby wyglądać w praktyce? Osoby zajmujące się prognozowaniem trendów wieszczą, że w najbliższej przyszłości i my nauczymy się dostrzegać piękno w przedmiotach z historią. W Polsce mogą to być czeskie kryształy po babci, kolekcja figurek z Chodzieży, czy stemplowane tkaniny modne w latach 70. Pochylimy się nas rzeczami, które w latach 90. masowo lądowały na śmietniku w myśl zasady, że stare=brzydkie. I choć moda na PRL-owski design trwa w najlepsze, wabi-sabi to nie tyle gromadzenie klasyków designu, co dostrzeżenie piękna tam, gdzie inni go nie widzą.

Wabi-sabi we współczesnej, zachodniej wersji, to także robiona ręcznie ceramika czy biżuteria, naturalne materiały takie jak len, meble z drewna z widocznymi sękami, a nawet ściany, na których widać kilka warstw farby czy tynku. Trudno jednoznacznie przełożyć ten termin na język polski, tym bardziej, że przez lata zmieniał wielokrotnie znaczenie, oznaczając po drodze m.in. to, co mizerne i smutne. Japończycy rozumieją to określenie w sposób intuicyjny, konotując je także z nostalgią za kontaktem z naturą. Dlatego we wnętrzach w tym stylu znajdziemy dużo naturalnych kolorów, materiałów i roślin. Ściana z czerwonej cegły? Tak, o ile jest elementem konstrukcji budynku, a nie "postarzaną" atrapą. Wabi-sabi udawania i przestylizowania bowiem nie znosi.

Dania kontra Japonia

Podobnie jak modne niedawno hygge, trend połączony z filozofią. Nie istnieje zbiór rzeczy, które trzeba kupić, żeby urządzić modne wnętrze wabi-sabi. Podobnie jak hygge afirmuje komfort, ciepło i przytulność, wabi-sabi skupia się na historii przedmiotów, ich subtelnych niedoskonałościach, które oddalają je od fabrycznej masowości.

Nie chodzi tu oczywiście o to, żeby ściągnąć wszystkie możliwe graty ze strychu i nie malować ścian czekając aż sufity "autentycznie" poszarzeją. To raczej kontemplacja przedmiotów codziennego użytku, bez oglądania się na modę. Jeśli zawsze uwielbiałaś dyskretny blask kryształowej cukiernicy, ale miałaś opory przed wyeksponowaniem jej w salonie, być może najwyższy czas to zrobić. Wabi-sabi naucza, że rzeczy, podobnie jak ludzie mają swoje historie, a nowe niekoniecznie znaczy ładne.

Wabi-sabi zmieniało się w czasie, przez moment zaczęło być nawet łączone z buddyzmem i uznawane za jeden ze stopni wiodących ku oświeceniu. Kontemplacja przedmiotów miała prowadzić do szanowania prostoty i rzeczy takimi, jakie są. Być może nie do końca świadomie czujemy te zależności. Meble i dodatki z czasów PRL-u nie tylko nie wychodzą z mody, ale też mają coraz więcej wielbicieli.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (6)
Zobacz także