Wspólne zakupy? Tak, ale…
Panie pytane na formach o rzecz, która najbardziej je drażni i irytuje podczas zakupów, wymaniają nie zatłoczone przebieralnie, nie brak szukanego rozmiaru czy niemożliwość zwrotu produktów, ale mężczyznę, który snuje się o centrum handlowym za swoją wybranką, często trzymając jej torebkę.
Są mężczyźni, którzy lubią zakupy, są też tacy, którzy dobrze się czują się jako „osoba towarzysząca”. Jednak ponoć lepiej i dla związku, i dla komfortu psychicznego partnerów, gdy na ciuchowe zakupy kobieta chodzi sama, z przyjaciółką lub z kartą kredytową partnera. Bo słowa „Miśku, idź poszukaj takiej koszulki w mniejszym rozmiarze” tną męskie ego na kawałki.
Tekst: na podst. Yourtango.com/Zuzanna Menkes
(alp/sr)