Nie wszystkie są chłopczycami. Poznaj najlepsze artystki tatuażu w Polsce i ich klientki
Muszą ciągle udowadniać, że nie są gorsze i mniej wytrzymałe od mężczyzn. Ich ciała często pokrywają liczne tatuaże, wielbicielom stereotypów nie kojarzą się więc z eterycznością. Aż wreszcie zjawił się ktoś, kto dostrzegł, jak bardzo mogą być subtelne. I postanowił o tym opowiedzieć.
Podobno na to, co dobre zawsze trzeba czekać. I tak było w tym przypadku - po kilku miesiącach oczekiwania, swoją premierę na krakowskim festiwalu tatuażu ma właśnie efektowny album prezentujący 25 utalentowanych tatuatorek. Projekt, któremu przyświecało hasło "girls power". Przedstawia kobiety, którym udało się odnieść sukces w branży od lat zdominowanej przez mężczyzn. O tatuatorkach i ich klientkach rozmawiam z Dominiką Miką, pomysłodawczynią i realizatorką projektu, redaktorką naczelną magazynu "Tattoofest", która zgodziła się z nami podzielić kilkoma zdjęciami. Przedpremierowo.
Katarzyna Chudzik, Wirtualna Polska: Kim są polskie tatuatorki? Czy wyłania się jakiś ich spójny wizerunek?
Dominika Mika: To świadome artystki, które wykreowały swój własny styl. Często są znane nie tylko w obrębie naszego kraju, ale również poza jego granicami. To dziewczyny, które nie boją się nowych wyzwań. Chociaż nie każda z dziewczyn ma wykształcenie plastyczne, to wszystkie uparcie dążyły do wyznaczonego przez siebie celu i go osiągnęły – każda utrzymuje się ze swojej pasji.
Czy dziewczyny tatuują głównie inne dziewczyny?
Jest taka tendencja, choć to bardziej zależy od stylu tatuowania. Ponoć w branży krąży opinia, że tatuatorki są delikatniejsze, więc może to też mieć wpływ na wybory kobiet, które szukają "swojego tatuatora". Jedna z artystek - Agnieszka Trojanowska - powiedziała, że często przychodzą do niej dziewczyny po pierwszy tatuaż, bo zależy im, aby wyszedł on spod kobiecej ręki.
Ciekawostką jest to, że sami tatuatorzy powiedzą ci, że to mężczyźni częściej mdleją przy tatuowaniu!
Nie bez przyczyny to kobiety rodzą dzieci... A jaki typ kobiet robi sobie tatuaże? Jest szansa na obalenie mitu, że to osoby z mało poważnym podejściem do życia?
Oczywiście, że to mit. To są zarówno osoby po zawodówce, jak i panie z doktoratem. Artystki, jak i kobiety pracujące na wysokich stanowiskach w korporacji. Jak to określiła jedna z tatuatorek, której robiliśmy zdjęcia, Oliwia Daszkiewicz: "kobiety i dziewczyny, matki i córki, modne dupeczki, jak i luźne dziołchy - cały wachlarz pań z różnych środowisk". Łączy je zamiłowanie do sztuki, albo chęć upamiętnienia ważnego zdarzenia. Kobiece tatuaże dawno przestały się kojarzyć z tandentnymi różowymi kwiatuszkami na lędźwiach.
Mimo najszczerszych chęci i starań tatuatorek (oraz tatuatorów), żeby każda praca była innowacyjna, tatuaże też ulegają modom. Kiedyś to były właśnie motylki czy tribale, potem sówki i łapacze snów, a dziś...?
Trudno wskazać jakieś konkretne trendy, które dominują. Z własnej obserwacji mogę powiedzieć, że modne są tzw. sternum tattoo - tatuaże na mostku, między piersiami lub od razu pod nimi. Kobiety często decydują się na motywy roślinne lub bardzo minimalistyczne tatuaże. No i zawsze się znajdą osoby, które chcą skopiować łatwodostępne wzory w internecie. To nie ma wielkiego sensu, dobrzy tatuatorzy – i tatuatorki – mają wyobraźnię i umiejętności, potrafią więc stworzyć coś oryginalnego. Najpierw tworzą projekt wedle wskazówek klienta, a później przenoszą go na skórę.
A ile jest tatuatorek w Polsce?
Ciężko powiedzieć, bo trudno nawet podać przybliżoną liczbę salonów tatuażu. W samej Warszawie jest ich około 300, a cały czas otwierają się kolejne. Właściwie teraz w każdym studio tatuuje choć jedna kobieta, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Ale są i takie miejsca, gdzie tatuują tylko panie. W São Paulo jest też salon, w którym tatuatorki dziarają wyłącznie kobiety!
*Jedna z modelek tatuatorek pisze na swoim Instagramie, że słysząc komentarze kolegów dotyczące innych kobiet "miała nadzieję, że nie zauważą, że ona też jest dziewczyną". A teraz ktoś wreszcie ktoś dostrzegł i docenił jej kobiecość. Myślisz, że to uniwersalne doświadczenie tatuatorek? *
Myślę, że chodzi bardziej o oceny, którym poddawana jest obecnie każda kobieta. W świecie, w którym rządzi kultura obrazkowa, a każde zdjęcie dodane w social mediach zostaje poddane krytyce innych użytkowników, ciężko być kobietą, która w pełni się akceptuje i nie porównuje do innych. Sytuacja, którą przytoczyłaś jest dość typowa, bo każdy pewnie był świadkiem sytuacji, w której ktoś niewybrednie komentował zdjęcie dodane na Instagram przez znajomego.
Tatuatorki, które zaprosiliśmy do wzięcia udziału w tym projekcie, też często miały obawy przed tymi sesjami – jak zostaną odebrane przez innych i czy zdjęcia nie będą zbyt intymne. Dziewczyny na co dzień pracują z ciałem, więc nam też zależało, by pokazały wzory, które same mają na sobie, by trochę odwrócić ich rolę. Same stały się modelkami prezentującymi swoje tatuaże i myślę, że każda z nich pozytywnie ocenia to doświadczenie – przynajmniej nie mieliśmy żadnych zażaleń.
W albumie jest 25 tatuatorek. Każda wyrazista, ale żadna wulgarna. To był pomysł na odczarowanie mitu twardej chłopczycy, którą w oczach ludu jest tatuatorka?
"TATTOOFEST. 25 Polish Female Tattoo Artists" to zbiór niezwykłych osobliwości. Zależało nam, żeby pokazać je z trochę innej strony, niż na co dzień widzą je klienci – w bardziej intymnych sytuacjach, w ich mieszkaniach lub studiach, które właściwie są ich drugim domem. Zależało nam, aby ludzie poznali nie tylko ich pracę, ale też je same – stąd metryczki z informacją o nich oraz ich wypowiedzi dotyczące branży czy kobiecości. Co do samego mitu o "twardej chłopczycy" – chcieliśmy bardziej pokazać wewnętrzną siłę każdej z tych kobiet. I chyba nam się to udało.