Śmierć zostawia rany
A gdzie przebiega granica między sentymentem, życzliwym wspomnieniem, a pewna patologią, o której rozmawiamy? Czy istnieje jakaś ostra cezura w tym względzie, czy też te granice są płynne, indywidualne?
Może właśnie w ten sposób, że śmierć osoby bliskiej zostawia rany, które się stopniowo zabliźnią. Nie zmienia to jakości uczuciowej tego związku, nie cofa na przykład uczuć miłości, ale jednocześnie człowiek, który żyje, z czasem wraca do swoich zadań, uczuć, aktywności zawodowej. Jednym słowem, takie jest prawo życia, że to życie ma mieć swoje tętno, swój rytm. Natomiast w tej żałobie, może nie powiedziałbym patologicznej, ale właśnie przedłużonej, widać, że te zadania, ten rytm życia słabnie, staje się jakiś nieharmonijny, narastają dysfunkcje w rodzinie czy jednostce.
POLECAMY: * Maria i Lech - wspomnienie *