Od księgowej do królowej fitnessu. Śmierć ojca zmieniła jej życie
Być jedną z najbardziej sławnych "fitnessek" w Polsce, mieć swoją linię odzieżową i wydać książkę, będącą biblią silnej kobiety. Sandra Dominiuk nie owija w bawełnę, gdy wymienia swoje cele na najbliższe lata. - Wkrótce będę drugą Chodakowską, tylko trochę większą - obiecuje Mistrzyni Polski Miss Figure i nowa twarz polskiej branży fitness.
Przez siedem lat była księgową. To tata popchnął ją w tym kierunku - przekonywał, że to stały i pewny zawód. Ona jednak, z natury żywiołowa, czuła się źle wśród ton akt i faktur. Trwała jednak przy biurku, bo pensja wpływająca co miesiąc na konto, dawała poczucie bezpieczeństwa.
- Męczyłam się niesamowicie. Zagryzałam więc każdego ranka zęby i przychodziłam do biura, by ciągle robić to samo. Modliłam się, żeby wybiła 15:30. Wtedy w końcu mogłam iść na trening. Patrzyłam tam na trenerów personalnych i zazdrościłam im zawodu. Już wtedy czułam, że to moja ścieżka - mówi Sandra z rozmowie z Wirtualną Polską.
Któregoś razu jej tata bardzo źle się poczuł. W szpitalu natychmiastowo zdiagnozowano u niego nowotwór. Bez szans na wyzdrowienie.
- Powiedziano nam wtedy, żeby zapewniać tatę, że wróci do zdrowia, a za dwa tygodnie będzie po wszystkim. Faktycznie, po tym czasie odszedł. Za to dwa tygodnie na oddziale onkologicznym całkowicie odmieniły moje myślenie. Zobaczyłam, jak ludzie cierpią i jak szybko odchodzą. Wtedy stwierdziłam, że p*eprzę życie, jakie prowadzę. Czas coś zmienić - wspomina.
Po kolejnej niesatysfakcjonującej rozmowie z szefową, odeszła z firmy. Przysięgła sobie, że już nigdy nie wróci za biurko. Kilka tygodni później zaczęła pracę jako trener personalny.
- Siłownia była moją terapią po traumatycznych przejściach. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Obiecałam sobie, że w końcu będę robiła to, co kocham - mówi dziś.
W branży pracuje już od ponad trzech lat. Na koncie ma grono stałych klientek i kilkanaście spektakularnych metamorfoz. Jedną pamięta szczególnie.
- Przyszła do mnie szara myszka z nadwagą, kompletnie przestraszona. Po spędzanym ze mną pół roku... Stała przede pewna siebie, zadbana i wysportowana dziewczyna. To jest właśnie w sporcie najlepsze. On nie tylko kształtuje naszą sylwetkę, ale także osobowość i podejście do życia. Ja nie zmieniam tylko wyglądu kobiet, za to często całe ich życie - przekonuje.
Trzeba przyznać, że sylwetka Sandry odbiega od kształtów promowanych przez większość polskich trenerek. Nie bez powodu - Sandra jest aktualną Mistrzynią Polski Miss Figure, a jej imponujące mięśnie to efekt wieloletnich treningów.
- W Polsce niestety jestem wciąż traktowana jak ufo. Idąc ulicą, czasami czuję się niczym małpa w zoo. U nas takie kształty u kobiety wciąż szokują - przyznaje.
Sandra Dominiuk marzy, by sławą dorównać Annie Lewandowskiej i Ewie Chodakowskiej. W Trójmieście ma już swoje grono stałych klientek i szturmem podbija Instagram, gdzie obserwuje ją ponad 75 tysięcy osób.
- Może to dlatego, że nie wstawiam tam zdjęć tylko dla zdjęć. Pod każdym postem staram się zmotywować dziewczyny, by były najlepszą wersją siebie. Jestem zwykłym szarakiem z Gdyni, który postanowił coś zrobić i mu to wyszło. To motywuje kobiety, pokazuje, że one też mogą - tłumaczy trenerka.