Ujawniła prawdę o ojcu. Nadał jej pseudonim
Jolanta Kwaśniewska udzieliła niedawno wywiadu, w którym otworzyła się na temat swojego ojca. - Przez całe dzieciństwo tata bardzo dużo ode mnie wymagał, ale kiedy już po wszystkich swoich problemach zdrowotnych i operacjach opuścił wojsko – stał się ogromnie wspierający - opowiadała.
Kiedy w 1995 r. Aleksander Kwaśniewski obejmował fotel prezydencki, oczy Polaków były zwrócone na jego rodzinę. Jego żona, Jolanta, na rzecz jego sprawowania rządów musiała zrezygnować z własnej kariery. W dodatku atmosfera wokół pary prezydenckiej nie była najlepsza. Kwaśniewskiemu wypominano powiązania z poprzednim systemem.
- W 1995 roku mówiono o mnie: "Jolanta Kwaśniewska, żona komucha Aleksandra Kwaśniewskiego". Starano się mnie deprecjonować na każdym kroku i na różne sposoby, łącznie z artykułami w poważnych pismach, jak "Polityka". Mój tata to wszystko zbierał, wycinał i wkładał do teczki z napisem "Niepochlebne artykuły o Joli i Olku" - opowiada o tamtych czasach w rozmowie ze "Zwierciadłem" była pierwsza dama, która niedawno wydała książkę. W czasie pracy nad nią wróciła do tamtych artykułów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzi popularny biznes. Mówi, co jest zmorą przedsiębiorców
Mama dmuchała mi w skrzydła
- Do dziś podchodzą do mnie różne osoby i dziękują za dekadę prezydentury mojego męża i moją postawę, a czasem za bardzo konkretne rzeczy – odbudowaną szkołę czy jeden z wielu naszych fundacyjnych Motylkowych Szpitali. Nie przespałam tych 10 lat. I to mi daje wielką satysfakcję. Wstaję rano, patrzę na moje odbicie w lustrze, prostuję się i mówię: "Kolejny dobry dzień, idziemy do przodu" - mówi była pierwsza dama.
Kwaśniewska podkreśla, że taką postawę zawdzięcza swojej mamie, choć wyrosła w patriarchalnym domu. - To wszystko powinno się wynosić z domu, ale przecież mój dom był bardzo patriarchalny. Moja mateńka była cichutka, podporządkowana, uległa. Za to zawsze dmuchała w moje skrzydła, mówiła mi: "Możesz wszystko" - wyjaśnia. Jak wspomina ojca?
- Mój tata, oficer wojska polskiego, pułkownik, był srogim i wymagającym rodzicem. Niezwykle rzadko zdarzało się, że wkładał na głowę futro mojej mateńki, które przywiózł jej z Korei – długie aż do ziemi, piękne – i biegał za mną i moimi siostrami, krzycząc: "Czy boicie się Czarnego Luda?". A my uciekałyśmy z jeszcze większym krzykiem: "Nieeee". Opowiadam o tym, bo to był ewenement. Więc jak to możliwe, że z Olkiem stworzyliśmy taki partnerski dom? - zastanawia się Kwaśniwska.
Córeczka tatusia o imieniu Włodek
Jej córka Aleksandra, która wywiadu dla "Zwierciadła" udzielała razem z matką, stwierdziła, że jej zdaniem wszystko to przez to, że Jolanta była córeczką tatusia. Co ciekawe, ojciec nazywał ją Włodkiem.
- Tak rzeczywiście było. Moja starsza siostra była Niusią, młodsza – Lalą, a ja – Włodkiem. Przez całe dzieciństwo tata bardzo dużo ode mnie wymagał, ale kiedy już po wszystkich swoich problemach zdrowotnych i operacjach opuścił wojsko – stał się ogromnie wspierający - mówi Kwaśniewska w wywiadzie.
Były wojskowy z przejęciem śledził na przykład telewizyjne poczynania wnuczki, która wzięła udział w tanecznym show.
- Jak Ola brała udział w "Tańcu z gwiazdami", to nagrywał każdy odcinek i wycinał każdą informację, jaka pojawiła się w prasie. Raz do mnie zadzwonił: "Joluniu, powiedz Oli, żeby oni wreszcie zaczęli jej szyć jakieś fajne sukienki, ona jedna wygląda tam jak matrona" - wspomina ze śmiechem Kwaśniewska.
Jesteśmy ciekawi twojej opinii. Wypełnij ankietę dotyczącą zdrowego stylu życia. Znajdziesz ją TUTAJ.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl