Krzysztof Krauze
Reżyser wspomina, że gdy dowiedział się, że ma raka prostaty, nie potraktował diagnozy poważnie i zlekceważył zalecenia lekarskie. „Zrobiłem na pamiątkę kilka autoportretów na tle oszronionych drzew, potem dałem sobie wyciąć prostatę, naświetliłem się i uwierzyłem, że będzie dobrze. Dziś wiem, że to była ucieczka w krainę baśni o cudownym uzdrowieniu”. Gdy pojawiły się przerzuty, Krauze rozpoczął prawdziwą walkę o życie i zdecydował się wtedy na eksperymentalne leczenie w RPA. „Po upływie pół roku mogę powiedzieć, że założyliśmy chorobie kaganiec”.