Skończyło się w szpitalu
W wyniku "treningu" para trafiła do szpitala. Karetka zawiozła ich tam na sygnale. Andy Price powiedział, że kilka lat temu miał łagodny atak serca, więc eksperci medyczni byli "ostrożni" podczas badań, które przeprowadzali. Na szczęście wszystko skończyło sie pomyślnie i para po sześciu godzinach mogła wyjść do domu! Lekarze w szpitalu śmiali się, gdy dowiedzieli się jak doszło do feralnego wypadku.
- Teraz już wszystko w porządku, ale Andy wciąz ma posiniaczone ciało, a mnie bolą plecy - mówi Sharon.