Pierścionek zaręczynowy do zwrotu. "Po co mi dowód miłości, której już nie ma?"
Jedne mówią kategoryczne "tak", a inne - zdecydowane "nie". Agata, Karolina i Beata oddały pierścionki po zerwaniu zaręczyn. Malwina i Matylda zostawiły je dla siebie. Które postąpiły właściwie?
29.07.2019 | aktual.: 29.07.2019 18:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na filmach zwracanie pierścionka zaręczynowego wygląda zwykle bardzo dramatycznie. Jest agresywne ściągnięcie błyskotki z palca, rzucenie go byłemu już lubemu pod nogi i odwrót na pięcie. W życiu wygląda to z reguły nieco spokojniej. Czasami też do oddania pierścionka w ogóle nie dochodzi. Bo czy naprawdę powinno?
"Niech się wypcha"
Agata rozstała się ze swoim narzeczonym tuż przed ślubem. Odkryła, że jej partner wielokrotnie zdradzał ją w trakcie trwania związku. Nie miała wątpliwości, że nie chce mieć w swojej szkatułce na biżuterię symbolu dawnej miłości. – Niech się wypcha tym pierścionkiem. I tak mi się nie podobał – komentuje w rozmowie z WP Kobieta.
Sam proces oddawania zaręczynowej biżuterii był u niej nieco filmowy. – Dostałam pierścionek marki "Yes" (ang. "tak"), więc taki napis był na wieczku pudełeczka. Kiedy zwracałam biżuterię niedoszłemu mężowi, zakleiłam to słowo i przypięłam w jego miejsce napis "No" (ang. "nie") – wspomina Agata.
Przeglądając fora internetowe, trafiamy na dziesiątki wątków dotyczących zwrotu pierścionka zaręczynowego. Wśród nich widać ciekawy podział. Część kobiet uważa, że pierścionek zwracamy tylko wtedy, kiedy to my, kobiety, wyszłyśmy z inicjatywą rozstania. Jeśli to narzeczony zawinił, pierścionek ma być formą "rekompensaty" za złamane serce.
Zobacz też: Oświadczyny po australijsku
Wakacje na koszt byłego
Ten "obóz" reprezentuje Malwina, która po 4 latach narzeczeństwa dowiedziała się, że jej facet poszedł do łóżka z jej siostrą. Zaręczyny zerwała, pierścionka nie oddała. Sprzedała go. – Kosztował ładnych kilka tysięcy. Za tę kwotę wykupiłam wymarzoną podróż do Maroka. Pojechałam sama, miałam czas na dojście do siebie i przetrawienie całego tego koszmaru. Narzeczony nie domagał się zwrotu błyskotki. Chyba też uważał, że mi się "należała" za to, co mi zrobił – tłumaczy kobieta.
Dobra wola, a rodzinne pamiątki
Ekspert od savoir vivre'u Ewa Miś tłumaczy, że kobieta nie ma obowiązku zwrócenia pierścionka zaręczynowego po rozstaniu. Jak podkreśla, zależy to od jej dobrej woli i chęci. – Pierścionek zaręczynowy to prezent, dlatego nie powinno się wymagać jego zwrotu. Jeśli była narzeczona chce go oddać partnerowi, ma do tego pełne prawo. Nie jest to jednak obligatoryjne – mówi.
- Uważam jednak, że wyjątkiem jest biżuteria rodowa. Jeśli pierścionek należał do przodków naszego narzeczonego, wypadałoby go oddać. Jest to bowiem ważna pamiątka rodzinna, która może mieć wartość sentymentalną – dodaje specjalistka.
Skończyła się miłość, pierścionek się nie należy
Po zerwanych zaręczynach pierścionek oddała Beata. Uznała, że tak po prostu "powinna" zrobić. – Skoro ten pierścionek to symbol naszej miłości i obietnicy, że się pobierzemy i stworzymy rodzinę, to po co miałam go sobie zostawiać? Skończyła się miłość, pierścionek już mi się nie należy. Dla mnie to logiczne. W sumie, po zerwaniu oddałam swojemu byłemu wszystkie droższe prezenty, jakie mi podarował. Rower, Instaxa, złote kolczyki, gitarę. Czułam, że tak wypada i już – opowiada 27-latka.
"Oddawaj!"
Zwrot pierścionka był z kolei bardzo burzliwy dla Matyldy, którą o biżuterię poprosił nie jej były partner, a jego obecna dziewczyna. – Zerwaliśmy zaręczyny, bo okazało się, że wspólne mieszkanie zweryfikowało nas jako parę. Zbyt wiele rzeczy nas drażniło, żebyśmy mogli budować wspólną przyszłość. Rozeszliśmy się polubownie, ale nie czułam potrzeby oddawania narzeczonemu pierścionka. To przecież prezent dla mnie. Poza tym, co on miał z nim zrobić? Przecież nie da go innej kobiecie, bo to żenada. Podobał mi się, więc go sobie zostawiłam i nosiłam na drugiej dłoni – wspomina Matylda.
Któregoś wieczoru otrzymała jednak telefon od nowej partnerki swojego byłego narzeczonego. – Chyba była pijana, bo była strasznie nerwowa. Kazała mi natychmiast oddawać pierścionek, bo nie mam już do niego prawa, skoro nie jesteśmy z Łukaszem parą. Powiedziała, że zauważyła na moim Instagramie, że ciągle go noszę. Kazałam jej się opanować i rozłączyłam się. Dałam tylko znać swojemu byłemu, że jego dziewczyna mnie dręczy. Mimo to pierścionek dalej jest u mnie i nie zamierzam tego zmieniać – dodaje dziewczyna.
Zaręczyny na kredyt
O zwrot biżuterii zaręczynowej były partner poprosił też Karolinę. Okazało się, że przez zakup pierścionka wpadł w poważne problemy finansowe. – Michał nie miał pracy, w której zarabiałby krocie. Zdziwiło mnie, że dostałam od niego pierścionek za kilka tysięcy. Teraz już wiem, że sam na niego nie zarobił – wspomina 29-letnia menadżerka z Warszawy.
- Po rozstaniu zadzwonił do mnie, prosząc o spotkanie. Chciał domknąć wszystkie sprawy. Po kilkunastu minutach przyznał, że potrzebuje z powrotem pierścionka zaręczynowego. Wziął na niego chwilówkę, z której nie mógł się wypłacić. Chciał go sprzedać, żeby mieć na spłatę długu. Oddałam, nie jestem bez serca. Chociaż wolałam, żeby nic mi nie dawał, niż odbierał najważniejszy prezent w życiu – mówi kobieta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl