Świat liczy zabitych, ona liczy kalorie
Mówią, że tonący brzytwy się chwyta. Tak jest w przypadku Asmy i jej małżonka. - Podczas gdy Syria stacza się coraz bardziej w otchłań wojny domowej, pierwsza dama tego kraju śledzi, ile kroków robi dziennie, ile kalorii spala i ile godzin poświęca na sen – napisali nie tak dawno dziennikarze "Huffington Post”. I mieli w tym sporo racji. Codziennie w mediach publikowane są dramatyczne zdjęcia z syryjskiej wojny, tymczasem profile państwa Asadów w mediach społecznościowych pełne są uroczych zdjęć z kolejnych wydarzeń. Czystą propagandą tuszują prawdziwe problemy w państwie. Głód? Asma razem z uczniami gotuje obiad w stołówce. Łamanie praw kobiet? Asma pozuje razem ze studentkami. Zła opieka lekarska? Asma odwiedza "chorych" w szpitalu. I tak dalej, i tak dalej. Wizerunek pierwszej damy, choć oblany gęstym lukrem, zaczyna się sypać. I nawet konto na Instagramie już nie pomaga. Bo czy ktokolwiek wierzy jeszcze w "syryjską Dianę"? Dziś to "pierwsza dama piekła".