Pierwsza stracona w Polsce czarownica będzie miała swój pomnik?
„Staruszka z Chwaliszewa” powraca po latach. Stracona w 1511 roku poznańska znachorka, była pierwszą kobietą, którą spalono na stosie za używanie czarów. Choć od wydarzenia minęło już ponad 500 lat, artystka i radna jej rodzinnego miasta chce upamiętnić ją pomnikiem.
17.09.2015 | aktual.: 18.09.2015 09:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Staruszka z Chwaliszewa” powraca po latach. Stracona w 1511 roku poznańska znachorka, była pierwszą kobietą, którą spalono na stosie za używanie czarów. Choć od wydarzenia minęło już ponad 500 lat, artystka i radna jej rodzinnego miasta chce upamiętnić ją pomnikiem.
Na ten nietypowy pomysł wpadła Ewa Łowżył – artystka, współzałożycielka KontenerArt i radna osiedlowa. Kobieta chciałaby upamiętnić znachorkę, którą niesłusznie oskarżono i spalono na stosie.
- Historię Poznania tworzyli i mężczyźni, i kobiety. Bywały w niej i momenty chwalebne i dramatyczne, o których powinno się pamiętać w równym stopniu. Moim zdaniem nawet teraz kobiety o wyrazistej osobowości często traktowane są podejrzliwie, a rzucanie fałszywych oskarżeń jest w dzisiejszych czasach bardzo niebezpieczną bronią – powiedziała.
Pomysł podchwycili mieszkańcy, którzy zaczęli podpisywać się pod petycją radnej. Jak napisała na swoim profilu na Facebooku, większość pomników w mieście sławi tylko historię mężczyzn, a taka sytuacja powinna skłaniać do refleksji.
Zaczarowane piwo
Słynna dziś staruszka padła ofiarom popularnych w XV i XVI wieku procesów czarownic. Był to pierwszy taki przypadek na ziemiach polskich. W Chwaliszewie, obecnej dzielnicy Poznania, znajdowały się warzelnie piwa. Kobietę oskarżono o dorzucenie czegoś do wody w kadziach, przez co poważnie zatruło się wielu mieszkańców. Zajmowała się na co dzień ziołolecznictwem, więc mieszkańcy nie mieli wątpliwości, że to ona za tym stoi. Sąd kazał więc spalić znachorkę na stosie.
- Należy pamiętać, że kiedyś piwo było bardzo ważnym i popularnym napojem; dziennie piło się go ok. trzech litrów, więc zbrodnia ta była dla nich ogromna – powiedział wykładowca Uniwersytetu Adama Mickiewicza i przewodnik miejski Aleksiej Artyszuk.
Polskie czarownice
Przypadek z Poznania nie jest jedynym w Polsce. W 2008 roku władze Czeladzi zamówiły u artysty Jacka Kicińskiego pomnik, który miałby upamiętniać Katarzynę Włodczykową. W XVIII wieku kobieta przepowiedziała kilka tragedii, więc władze miasta oskarżyły ją o konszachty z diabłem i spalono ją na stosie. Ówczesny burmistrz uznał, że takie osoby są dziś traktowane na równi z innymi. By odczarować Włodczykową wykonano kosztowny pomnik.
Swoją niechlubną historię ma też m.in. Września, w której córka i żona owczarza miały spłonąć na stosie oskarżone o kontakty z diabłem. Wiele procesów miało miejsce także w Kaliszu, Wągrowcu, Gnieźnie czy Wronkach.
Znana jest też historia żony i córki tkacza Michała Doerra. Pewnego dnia jego dom odwiedziła sierota, którą jego córka poczęstowała kawałkiem chleba. Dziewczynka skarżyła się potem we wiosce, że ta chciała ją otruć. Córka i żona tkacza zostały uznane za czarownice. Tkacz nie chciał w to uwierzyć, więc poprosił o przeprowadzanie próby wody. Kobiety były ubrane w obszerne spódnice, więc nie utonęły od razu. To uznano za ewidentny dowód, że spółkują z diabłem. Obie kobiety torturowano, aż wreszcie same przyznały się do czarów.
Niechlubnie zapisała się w historii miejscowość Ostrzeszów, którą nazywa się dziś „polskim Salem”. W 1775 roku miało tam dojść do stracenia 14 kobiet oskarżonych o czary. Jedną z czarownic była żona bogatego gospodarza, uznano, że to na pewno za sprawą paktu z diabłem. Drugą z nich była wdowa, którą oskarżono o spowodowanie śmierci własnej córki; kolejną – chora psychicznie dziewczyna.
Wszystkie podejrzane zatrzymano i podano okrutnym torturom. Te, które tortury przeżyły, przewieziono w beczkach i asyście zakonników na tzw. Łysą Górę, gdzie miały się wcześniej spotykać i przywoływać nieczyste moce. Kobietom obcięto głowy, a ciała – dla pewności – spalono na stosie. Następnego dnia stracono także trzy córki domniemanych czarownic, które rzekomo miały wyssać nadprzyrodzone umiejętności z mlekiem matki i nauczyć się od nich rzucania zaklęć.
PAP/ (md) WP Kobieta