Polska pięta Achillesowa: popękana, zaniedbana i brzydka
Straszymy stopą!
Na Facebooku przeczytałam dziś wpis Evy Minge dotyczący nietolerancji. Projektantka zahaczyła przy okazji o temat koszmarnie zaniedbanych stóp w koszmarnie drogich butach. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mamy taką awersję do dbania o te części ciała, których nie widać, albo te, które można przykryć. Zrogowaciała skóra na popękanych, niedomytych piętach to koronny przykład. Dzwonię do Marii Kowalczyk, autorki bloga nostressbeauty.com, która od kilkunastu lat zajmuje się urodą. W życiu widziała już niejedno.
- Polki bardzo o siebie dbają. Ale jednocześnie bardzo lubimy wszystko to, co daje widoczny, wręcz bijący po oczach efekt. Kolorowe, neonowe paznokcie, hybrydy, żele, zdobienia, piękne buty. Ale jeśli coś jest schowane chociaż trochę, jak stopa w sandałkach, to wydaje nam się, że już tak bardzo dbać nie trzeba. Trochę zamiatamy te stopy pod dywan - stwierdza ekspertka.
I choć salonów mani – pedi nie brakuje, w bardzo wielu pediukiur sprowadza się do pomalowania paznokci. - Sama byłam w kilku miejscach, w których kosmetyczki były zajęte głównie malowaniem moich paznokci, a pięt nawet nie musnęły tarką - zdradza. Co innego dłonie. Te są widoczne, wiemy, że są pierwszą częścią ciała, z jaką mają kontakt inne osoby, dlatego dbamy o nie. Chociaż pewnie częściej niż kremy do rąk, kupujemy nowe lakiery do paznokci.
- Stopy to nie jedyny zaniedbany obszar. Podobnie bywa z cerą. Zamiast leczyć trądzik, kupujemy drogi podkład. Gdy mamy popękane naczynka, tuszujemy je zielonym korektorem czy bazą. Opryszczkę kamuflujemy ładną szminką - wylicza Kowalczyk i przekonuje, że na dłuższą metę, właściwa pielęgnacja to najlepszy wybór. Bo zadbane dłonie, stopy czy cera będą świetnie wyglądały zupełnie naturalnie. - Pozwala to zaoszczędzić czas i sporo pieniędzy! - śmieje się i zdradza swoje sposoby na piękne stopy.