Blisko ludziPolski Forrest Gump mieszka w Łapach i biegnie w Himalaje

Polski Forrest Gump mieszka w Łapach i biegnie w Himalaje

Polski Forrest Gump mieszka w Łapach i biegnie w Himalaje
Źródło zdjęć: © Facebook/FundacjaZwyciezca
Karolina Głogowska
09.03.2017 12:58, aktualizacja: 09.03.2017 14:39

Miał osiem lat, gdy wpadł pod ciężarówkę. Przeżył, ale lekarze nie dawali mu szans na chodzenie. Dziś biega w najcięższych ultramaratonach świata. Mówią o nim „polski Forrest Gump”, bo Darek biega wszędzie - do pracy i na wywiad w telewizji, a po drodze dołączają do niego inni ludzie. Po przeczytaniu jego historii nie powiecie już, że coś jest niemożliwe do wykonania.

To był zwykły dzień. No, może nie do końca zwykły, bo nazajutrz Darek miał obchodzić swoje urodziny. Był normalnym, zdrowym chłopcem: roześmianym, energicznym, uwielbiającym zabawy na podwórku. Wracając ze szkoły do domu, wpadł pod cieżarówkę. Swoje urodziny „przespał”. Był nieprzytomny przez kolejne dwa miesiące. W tym czasie przeszedł dwie trepanacje czaszki, kolejną po roku. Miał dwie operacje oka. Kiedy się przebudził, nie wiedział, gdzie jest, nie poznawał otaczającego go świata, przedmiotów, nawet własnych rodziców. Choć lekarze powątpiewali, że Darek kiedykolwiek będzie chodził, dość szybko zaczął stawiać pierwsze kroki. Czekała go wieloletnia, trudna rehabilitacja.
- Bardzo trudna, bo ciężko kilkuletniemu chłopcu wytłumaczyć, że tak trzeba, że to dla jego dobra - mówi mama Darka, pani Zofia.

W wyniku wypadku Dariusz niedowidzi na jedno oko, ma przykurcz prawej ręki, w prawej, krótszej nodze niedowład. Dziś mówi, że jest „sprawny inaczej”, ale przez wiele lat niepełnosprawność nie tyle mu ciążyła, co całkowicie załamywała. Przez nią zamknął się w sobie, odciął od ludzi, nie umiał nawiązać kontaktu z rówieśnikami, cierpiał. Już jako dorosły człowiek miał problemy ze znalezieniem pracy. To wszystko wydaje mu się dziś odległym wspomnieniem.

Któregoś dnia, być może tak bardzo przytłoczony swoim losem, doszedł do wniosku, że musi coś zmienić. Po prostu wyszedł z domu i zaczął biec. Na początku nie były to długie dystanse: najpierw kilometr, potem kilka następnych. Chyba nie przyszło mu wtedy do głowy, że kiedyś przebiegnie ich pięćset w jednym ultramaratonie. Szybko okazało się jednak, że Darek ani nie chce, ani nie może się już zatrzymać. Biegał codziennie z domu w Łapach 30 km do Białegostoku, gdzie pracował jako magazynier. Zaczął startować w maratonach. W 2009 roku jako jedyny niepełnosprawny sportowiec wziął udział w Spartathlonie (bieg z Aten do Sparty). Jak dostał się z Polski do Grecji, żeby wystartować w tym wyścigu? Oczywiście pobiegł.
- Gdy dowiedzieliśmy się, że chce pobiec w Badwater, pomyśleliśmy, że to żart - mówi Piotr Szklarzewicz z Fundacji Pramerica.

„To piekło na Ziemi” - mówią biegacze, słysząc hasło „Badwater”. 217 km w 50 stopniach Celsjusza, u progu słynnej Doliny Śmierci w USA, na których przebiegnięcie uczestnicy mają 48 godzin. Najtrudniejszy bieg na świecie. Darek podchodził do niego dwa razy, za pierwszym zmógł go udar. Sędzia, który witał go na mecie, zdjął czapkę z głowy na znak szacunku.

Obraz
© Zwyciezca.org.pl | Jakub Górajek

To właśnie po udziale w Badwater, Darek poznał Anię Kamińską, jedną z całego mnóstwa osób, które inspiruje swoją postawą. Dziś przyjaciółkę i współpracowniczkę. Ania jest również jedną z organizatorek przedsięwzięcia będącego obecnie największym marzeniem biegacza: La Ultra - The High w Himalajach.
- Historia, która wiąże mnie z Darkiem, jest bardzo osobista - mówi Anna Kamińska. - Gdy go poznałam, ważyłam 120 kg, byłam schorowana i przybita. Pomyślałam: skoro Darek może biegać maratony, to może ja też mogę?

Dziś Ania nie tylko biega, ale również pracuje jako wolontariuszka w Fundacji Darka Strychalskiego „Zwycięzca”. Jakim Darek jest człowiekiem?
- Niezwykle skromnym - stwierdza Ania. - Niechętnie o sobie mówi, uważa, że nie robi nic nadzwyczajnego.

Znajomi mówią o nim, że to biegowy „naturszczyk” - nie ma profesjonalnego trenera, biega z potrzeby serca. I być może właśnie tym podejściem porywa ludzi. Gdy w 2015 roku biegł z Łap do Poznania, 500 km, aby zebrać pieniądze na leczenie Asi, chorej na zanik mięśni, na trasie dołączali do niego mieszkańcy mijanych miast. Zupełnie jak do Forresta Gumpa.

- La Ultra - The High to himalajska, górska mordęga. To niesamowite, jeśli taki bieg chce zrobić chłopak z niedyspozycjami fizycznymi - mówi Karolina Wierzbińska, biegaczka startująca amatorsko w polskich biegach górskich. - Niepełnosprawność to kiepskie słowo, tym bardziej, że to chłopak, który ma większą moc niż większość biegaczy górskich, których znam. A to bardzo specyficzni, wytrwali i zadziorni ludzie.

Do wyścigu rocznie zgłasza się około 30 osób. Wymogi stawiane przez organizatora spełniają tylko nieliczni, więc ostatecznie startuje zwykle 17 uczestników. Trasa ultramaratonu w Himalajach jest wytyczona tak, by sprawdzić granice ludzkich możliwości. Najwyższy jej punkt: przełęcz Khardung La znajduje się na wysokości powyżej 5300 m n.p.m. W trakcie biegu temperatura waha się między 10 a 40 stopniami. Jednak największym wyzwaniem, z którym zmagają się biegacze, jest brak tlenu. Na tej wysokości jest go o 50 proc. mniej niż na poziomie morza. Dariusz po raz pierwszy wystartował w tym ultramaratonie w 2015 roku, niestety już na początku biegu odezwała się kontuzja łydki z przeszłości, przez którą zmuszony był zejść z trasy. Druga próba, w 2016 roku także zakończyła się niepowodzeniem. Na 65 kilometrze stwierdzono u Darka drastyczny spadek poziomu tlenu we krwi. Nazywany w biegowym środowisku „Ultrauparciuchem” biegacz nie zamierza odpuścić i chce wrócić w Himalaje, aby spełnić swoje marzenie i przekroczyć linię mety La Ultra - The High.

- Musimy zebrać 55 tysięcy złotych na udział w tym biegu - mówi Anna Kamińska. - Bardzo chcemy zobaczyć wreszcie Darka na mecie.

Na portalu Polak Potrafi powstał projekt „ultramaratON w chmurach”, dzięki któremu można wesprzeć wyjazd Dariusza dowolną kwotą i wybrać swoją nagrodę. Każdy może pomóc w spełnieniu marzeń „Zwycięzcy”.

Czy Darek jest wystarczająco wytrwały i zadziorny, by dobiec do mety? Hartu ducha i przekory z pewnością mu nie brakuje. W końcu w pojedynku z losem wygrał 1:0. Anna Kamińska wspomina, jak jedna ze stacji telewizyjnych zaprosiła Darka na wywiad. Przed spotkaniem zadzwonili do niego z pytaniem, którym pociągiem chciałby przyjechać.
- Ja już biegnę - odpowiedział. - Już jestem w drodze.

Jeśli chcesz wesprzeć udział Dariusza w La Ultra - The High w Himalajach, weź udział w zbiórce pieniędzy na ten cel na PolakPotrafi.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (6)
Zobacz także