Dorota Niedziela
- Byłam na tym korytarzu z Joanną. Też mam ślady na rękach, miałam poszarpaną bluzkę. Czuję się, jakbym brała udział w bójce ulicznej, a nie miała za sobą noc obrad w Sejmie. Szarpali i tratowali mnie, gdy byłam w pracy i chciałam wykonywać swoje obowiązki. Dostałam aż fizycznego dygotu, podobnie zresztą Joanna. Chciałam potem powiedzieć to Marszałkowi. Wpadłam do jego sekretariatu. „Marszałka nie ma, nie ma” - kłamała jego asystentka. Nie ma? Oknem wyfrunął? Potem kolejni policjanci popychali nas na ulicy. Mam 53 lata, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Żeby kobieta z immunitetem była szarpana w polskim Sejmie?