Blisko ludzi"Poświęcamy masę energii żeby się pozbyć owłosienia. To boli i kosztuje. Czas i pieniądze"

"Poświęcamy masę energii żeby się pozbyć owłosienia. To boli i kosztuje. Czas i pieniądze"

"Poświęcamy masę energii żeby się pozbyć owłosienia. To boli i kosztuje. Czas i pieniądze"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
13.10.2018 17:04, aktualizacja: 13.10.2018 18:47

Już widzę te komentarze: “Obrzydliwe”, “to jest brak higieny”, “jak można tak o siebie nie dbać”, “babochłop”... A jednak, kiedy wchodzę na scenę, jestem najatrakcyjniejszą osobą w sali. To na mnie skupione są spojrzenia.

Od podziwiających kostium, ruch sceniczny, po czysto pożądające ciała. Bo tak, pokazuję moje ciało, rozbieram się dla uciechy publiczności. Robię burleskę. A między wiersze wkładam rozkminę o ciele. Może nie tyle między wiersze, co pod pachy i w pachwiny. I nie tyle wkładam, co nie usuwam. Włosy na ciele. Każdy i każda je ma. Kultura sprawiła, że poświęcamy masę czasu i energii żeby się ich pozbyć. To boli i kosztuje. Czas i pieniądze.

Pamiętam jak miałam 4 lata i moja ciocia zabrała mnie na wycieczkę. Pewnie po to, by odciążyć moją mamę, kiedy urodziła moją młodszą siostrę. Było gorąco i ciocia miała bluzkę bez rękawów. Zobaczyłam, że ma włoski pod pachą. Zdziwiłam się i trochę zafascynowałam. Od tamtej pory cały czas sprawdzałam, czy moje już rosną. A gdy zaczęłam dojrzewać, czekałam na włosy pod pachą i na ci..e jak na upragnioną dorosłość. Miałam 13 czy 14 lat, kiedy mama pokazała mi jak golić włosy pod pachami. Zrozumiałam, że tak poprostu ma być. I od tamtej pory usuwałam co się da: włosy na łydkach, pod pachami, łonowe, regulowałam brwi. Żeby nie bolało, wypijałam duszkiem szklankę wina. Najpierw przycinałam, potem depilowałam, poprawiałam pęsetką. Ponad godzinę siedziałam w łazience. I tak co tydzień, może co dziesięć dni. Kiedyś na wyjazd zapomniałam depilatora, więc zrobiłam nogi i bikini pęsetą.

Gdy teraz myślę o moich włosach i zastanawiam się, co zmieniło się poza oczywistym brakiem bólu i zaoszczędzeniem czasu, to przede wszystkim zyskałam wolność. Wolność wyboru. Bo czasem depiluję, gdy mam na to ochotę. Ale jeśli nie mam ochoty, to nie mam poczucia winy, nie wstydzę się już moich pach czy łydek. Większość ludzi w ogóle ich nie zauważa. W rzeczywistości nie obchodzimy innych ludzi tak bardzo jak nam się to wydaje. Wybór to najważniejsza cecha współczesnego feminizmu. Mogę być jaka chcę. Nie muszę mieć niebieskich włosów pod pachami, ale mogę. Nie muszę się malować, ale mogę. Nie muszę nosić stanika, ale mogę. Kiedy pojawia się słowo feminizm wielu osobom stają włosy dęba (nomen omen!). A dla mnie to znaczy tylko tyle, że mogę być taka jak chcę i tym kim chcę. Nie muszę ulegać stereotypom, modom, zwyczajom. Mogę z nich wybierać.

Kiedy czytam, że Bella Thorne “lubi szokować” swoim “dyskusyjnym image’em” (mowa o włosach pod pachami na czerwonym dywanie), to zastanawiam się, czy serio włosy pod pachami są szokujące. Pewnie mogą być dla dorastającego człowieka zauważającego swoje pierwsze włoski, ale serio są szokujące dla szerokiej widowni?! Co takiego stało się nam w głowy, że zapomnieliśmy, że 99% dorosłej populacji ma włosy na ciele? Co kłębi (sic!) nam się pod czuprynami, że uważamy, że dziewczyny nie powinny mieć włosów na ciele?

Parę dni temu w autobusie podsłuchałam rozmowę dwóch kobiet (na oko około sześćdziesiątki, co tak naprawdę nie ma znaczenia). Mówiły o tym, że teraz to “wszystko jest modne”, “można nosić co się chce i wszystko się zgadza”. Czemu w takim razie razi nas temat włosów pod pachami Lady Gagi, Madonny czy Miley Cyrus? W prasie kobiecej pod zdjęciami tych celebrytek stawiane są pytania: “Czy to nowa moda?”

Żadna moda! Po prostu bycie sobą. Bycie naturalną. Zaakceptowanie jakie jest nasze ciało i jego włosy. Farbujmy je, zostawiajmy naturalne, przycinajmy, depilujmy, zapuszczajmy, plećmy warkocze, golmy! Róbmy co chcemy. Bo teraz “wszystko jest modne”.

A włosy na ciele nie świadczą o niedbaniu o ciało. Nie są męskie. Nie sprawiają, że śmierdzisz. Nie gromadzą bakterii. Nie są obrzydliwe (mogą być, jeśli się nie myjesz, ale bez włosów możesz doprowadzić do tego samego skutku). Włosy na c..ce zabezpieczają ją przed otarciami i bakteriami, tak samo jak rzęsy zabezpieczają oczy. Nie przycinamy rzęs (choć ja kiedyś to zrobiłam, skuszona perspektywą, że odrosną dłuższe. To nieprawda!). Włosy na ciele nie wykluczają się z majtkami całymi w kryształkach swarovskiego ani z wieczorową suknią bez rękawów. “Można nosić, co się chce i wszystko się zgadza”.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (100)
Zobacz także