Pracoholiczki i korporozwodniczki
Kiedy twoje życie prywatne jest zagrożone, to znak, że w pracy cię doceniają, kiedy legnie w gruzach – pora na awans – to kluczowe zdanie z filmu ,,Diabeł ubiera się u Prady”. Film był zabawną komedią, w życiu czasem podobne sytuacje prowadzą jednak do tragedii. Bo praca nie może być ucieczką od życia.
Kiedy twoje życie prywatne jest zagrożone, to znak, że w pracy cię doceniają, kiedy legnie w gruzach – pora na awans – to kluczowe zdanie z filmu ,,Diabeł ubiera się u Prady”. Film był zabawną komedią, w życiu czasem podobne sytuacje prowadzą jednak do tragedii. Bo praca nie może być ucieczką od życia.
- Współczesny człowiek: je zbyt wiele, pije za dużo, pracuje nazbyt ciężko i zaniedbuje rodzinę” – pisał w „Gazecie Wyborczej” Robert Siewiorek. Według opublikowanego w 2011 r. raportu OECD, obejmującego najbardziej rozwinięte kraje jesteśmy – po Koreańczykach z Południa – drugim najbardziej zapracowanym narodem. W pracy spędzamy średnio 40,7 godzin tygodniowo. - System, w którym funkcjonujemy, premiuje typ człowieka będącego mieszanką przedsiębiorcy skłonnego do ryzyka i rywalizacji oraz zaprawionego w pokornym mozole pańszczyźnianego chłopa – zauważa Siewiorek.
Shawn Achor, prezes firmy konsultingowej Good Think inc. i wykładowca psychologii pozytywnej na Harvardzie ostrzega: - Większość firm i szkół wierzy w ten sam przepis na sukces: im ciężej będziesz pracował, tym większy sukces osiągniesz. A im większy będzie sukces, tym będziesz szczęśliwszy. Tyle że to fałszywy przepis. Ilekroć odnosisz sukces, podświadomie podnosisz poprzeczkę tego, co będziesz uznawał za sukces w przyszłości. Dlatego poczucie szczęścia oparte na takiej logice nigdy nie nadchodzi.
No właśnie, pracujemy w imię sukcesu. Ale sukces to nie tylko: awans, wypłata z dużą ilością zer, służbowy laptop i samochód, złota karta kredytowa, ale także trudne codzienne wybory…
Uwaga! I nie mam na myśli wyborów w sprawie tego, czy postawić na sukces kosztem pozostałych sfer życia, tylko wybór – nieuświadomiony i najważniejszy – czy tkwić w roli ofiary krwiożerczego kapitalizmu, czy zmierzyć się z własnym cieniem.
Brudne pieniądze
42-letnia Mirka trafiła do mnie, niemal siłą przyprowadzona przez matkę: - Powiedziałam jej, że albo zacznie się leczyć, albo przestajemy jej pomagać przy dziecku.
Mirka od 3 lat cierpi na depresję. Zaraz po studiach założyła z kolegą agencję reklamową. Przez pierwsze lata pracowała po kilkanaście godzin na dobę. W międzyczasie miała romans z żonatym mężczyzną, zaszła w ciążę i urodziła synka. Mężczyzna wrócił do żony. Rodzice Mirki zajęli się synkiem. – Obiecałam im, że do czterdziestki zarobię tyle pieniędzy, że potem będę mogła zająć się sobą i małym – opowiada. I obietnicę spełniła. Dziś ma tyle pieniędzy, że mogłaby już nie pracować, i tylko ta choroba nie pozwala je cieszyć się życiem. Kiedy bierze antydepresanty, jej stan poprawia się i kobieta wraca do pracy. Odstawia leki i po dwóch tygodniach zalega w łóżku. Mirka ucieka od życia: do pracy albo w chorobę. Za każdym razem jest to ucieczka od siebie, a jej sukces choć jest cudownym wytłumaczeniem zaniedbywania dziecka (wiadomo – samotna matka musi zarobić na rodzinę), jakoś szczęścia jej nie daje. – Wie pani, praca w reklamie to nie zawsze czysta gra – przyznaje. – Te pieniądze wcale mnie nie cieszą, nie
potrafię z nich zrobić użytku. Czasami wstydzę się sposobu, w jaki doszłam do tego wszystkiego co mam.
Mirka, jak wiele z nas, realizuje wiele życiowych mitów, którymi nasiąkamy od najmłodszych lat. Choćby takie: ,,Uczciwą pracą jeszcze nikt się w tym świecie nie dorobił”, albo: ,,Praca to ciężki obowiązek”, czy: ,,Muszę pracować jak wół, żeby się czegoś dorobić”, ,,Odpoczniesz na emeryturze”.
Mobbing, wypalenie
Pracoholik to nie to samo co entuzjasta pracy – pisała w „Miesięczniku Benefit” Joanna Rubin w artykule ,,Czy toksyczny związek z pracą może przynieść korzyści”. - Nadmierne zaangażowanie w pracę i inwestowanie swoich sił ponad miarę w obowiązki zawodowe może doprowadzić do wypalenia zawodowego – ostrzega autorka.
Pasjonat swojej pracy z radością angażuje się w swoje obowiązki, ale pielęgnuje także inne sfery swojego życia, no i nie zapomina o odpoczynku. Wiedzą o tym doskonale współcześni pracodawcy, którzy chętnie zatrudniają pracoholików, ale równie łatwo się ich pozbywają, kiedy ci np. zaczynają chorować. A pracoholizm to choroba – uzależnienie, takie samo jak alkoholizm czy kompulsywne objadanie się.
Kluczem do sukcesu nie jest praca po 10 godzin na dobę, pełna dyspozycyjność przez cały dzień i noc czy rezygnacja z urlopu. Kluczem do sukcesu jest rozsądek i równowaga, ale… zanim je osiągniemy bywa że korporacyjną epidemię, czyli mobbing, wypalenie, toksyczne relacje będziemy pewnie musieli zaliczyć.
Rozwody z korporacją
Pewnie znasz ,,szczęśliwców”, którzy porzucili firmę i uciekli w Bieszczady hodować kozy, albo kancelarię prawniczą zamienili na rękodzieło. Ja znam, ale zwykle prędzej czy później okazuje się, że korpo porzucili, a problem pozostał.
Marta odeszła z firmy z powodu mobbingu. Kiedy jej kręgosłup nie wytrzymał stresu i ogromna przepuklina z uciskiem na rdzeń kręgowy unieruchomiła ją na wózku – wylądowała w szpitalu, a po operacji nie wróciła do koncernu. Postanowiła założyć własną działalność i trafiła na kolejnego krzywdziciela – klienta, który oszukał ją na dużą sumę.
Agnieszka rzuciła pracę etatową i zaczęła pracować w domu. Wydawałoby się, że znalazła drogę do raju. Przez miesiąc odpoczywała po pracy w firmie, a oszczędności powoli topniały. Po dwóch kolejnych, z lęku przed niewypłacalnością, rzuciła się w wir obowiązków zawodowych. – Były dni, kiedy nie wychodziłam z łóżka, nie miałam czasu zjeść ani się umyć, tylko ślęczałam nad komputerem – opowiada.
Kiedy trafiła na ostry dyżur z bólem brzucha, zdała sobie sprawę, że ,,na swoim” pracuje ciężej i więcej niż w korporacji, a pieniądze były znacznie niższe. Dominika pracowała w firmie szkoleniowej. – Znudziły mi się tzw. dupogodziny, postanowiłam założyć swoją firmę. Jestem dobrym szkoleniowcem, mam bazę stałych klientów – opowiada.
Dziś pracuje kilka dni w miesiącu, głównie na wyjazdach. Ale nie umie zagospodarować czasu wolnego: albo pracuje, albo leży na kanapie przed telewizorem. – Już chyba lepsze były te dupogodziny, przynajmniej byłam wśród ludzi – wyznaje.
Zrozumieć problem
Przekonanie, że musisz pracować ponad siły, bo masz kredyt do spłacenia, a dziś wszyscy tak ciężko pracują, albo strach, że w dobie kryzysu nie znajdziesz innej pracy – to jedna wielka iluzja. Mobbing, toksyczne relacje czy wypalenie zawodowe to zjawiska, które oczywiście istnieją, jednak być może są dobrym, społecznie aprobowanym usprawiedliwieniem, przykrywką twoich głębszych, bardziej bolesnych problemów.
Ucieczka w pracę to często ucieczka od niesatysfakcjonującego związku czy lęku przed samotnością. Pracoholizm bywa sposobem kontrolowania życia. Toksyczne relacje z szefem to często powielenie toksycznych relacji z rodzicami – wchodzisz w to, bo taki model relacji jest ci znany. Dlatego kiedy rezygnujesz z pracy w korporacji, często okazuje się, że ,,na swoim” pracujesz identycznie, przyciągasz podobnych ludzi albo nie jesteś w stanie zorganizować sobie pracy: pracujesz jeszcze więcej albo wpadasz w marazm.
Nie szukaj winnego na zewnątrz. Sukces – proszę bardzo, ale na swoich własnych zasadach. Usiądź spokojnie na kanapie albo idź na długi spacer i zastanów się, czym dla ciebie jest sukces? Czy chodzi o pieniądze, a może o podziw czy uznanie? Zastanów się, jakie są twoje mocne, ale też słabe strony. Odkryj swój własny rytm, zacznij od spraw podstawowych: kiedy jesteś najbardziej wydajna: rano czy wieczorem? Jak lubisz odpoczywać, co cię najbardziej męczy, ile godzin snu potrzebujesz, czy lubisz współpracować, a może wolisz samodzielną pracę? Ile potrzebujesz pieniędzy, żeby żyć wygodnie? Wyobraź sobie siebie za 5, 10 lat? Jak wyglądać będzie wtedy twoje życie? To nie praca cię niszczy, to ty niszczysz samą siebie. Chcesz to zmienić?
Nadmierne zaangażowanie w pracę i inwestowanie swoich sił ponad miarę w obowiązki zawodowe może doprowadzić do wypalenia zawodowego. Pasjonat swojej pracy z radością angażuje się w swoje obowiązki, ale pielęgnuje także inne sfery swojego życia, no i nie zapomina o odpoczynku.
Ewa Klepacka-Gryz/*magazyn Sens *