Przemoc domowa w wersji light
Wracał do domu "wypompowany", zupełnie bez życia - wspomina Anna - Ale wystarczył mały drobiazg, by zamieniał się nie do poznania: "Ku…wa, co ty mi tu dajesz, parówki, odwaliło ci zupełnie, od kiedy ja jem parówki? Weź tę parówkę i sobie wsadź, głupia c…po, won mi stąd”, albo „Ile razy Ci mówiłem, że niebieskie koszule to tylko w zmiękczaczu płuczesz. Chcesz spalić splot, debilko? No, na co się patrzysz debilko? Popatrz lepiej na siebie, jak wyglądasz, no popatrz, flejo".
Anna dobrze wie, jak wygląda. Przy dwójce dzieci i całodobowej opiece nad sparaliżowaną matką Darka, która mieszka z nimi, daleko jej do seksownej, ładnej dziewczyny, jaką była na studiach. "Idź na policję, do lekarza, pokaż to komuś" - mówiła Annie kuzynka, którą przeraziły siniaki i małe krwawe wybroczyny na ramieniu Anki.
"E tam, przecież to żadna przemoc domowa" - twierdzi dziewczyna - "Nic mnie już nie boli. Poza tym dla dzieci jest dobry, zarabia świetnie, na nic nam nie brakuje, a ja przecież i tak już bym na uczelnię nie wróciła. To nie jest przemoc domowa, to tylko stres i nerwy, ot, taka przemoc w wersji light" - zwierza się Anna i szybko idzie wycisnąć koszule Darka, delikatnie, przez ręcznik. Tak, żeby splotu nie uszkodzić.
POLECAMY: 15 lat Wp.pl