Przerażająca zasada 3 sekund, którą kierują się faceci na randkach. To zwykłe molestowanie
Wydawałoby się, że trzy sekundy to niezbyt długo. Ale co, jeśli przez trzy sekundy nie wiesz, czy facet, który zaczął cię molestować zaakceptuje twoje "nie"?
Redaktorka z brytyjskiego serwisu Cosmopolitan.co.uk, Alia Waheed, opowiedziała czytelniczkom historię, która przydarzyła się jej przyjaciółce Chloe. Kobieta po trudnym rozstaniu w końcu nabrała pewności siebie, by powrócić na scenę randkową.
"Założyła sobie profil na portalu randkowym i umówiła się na spotkanie z konsultantem komputerowym z Manchesteru, który zrobił na niej bardzo dobre wrażenie. Ustaliłyśmy, że po randce Chloe zadzwoni do mnie i razem przeanalizujemy wszystkie szczegóły spotkania. Gdy tamtego wieczoru wysłała mi SMS-a z taksówki podczas powrotu do domu, wiedziałam, że coś jest nie tak. Okazało się, że randka była perfekcyjna. Ale tylko do momentu, gdy pod koniec wieczoru jej "książę z bajki" dosłownie rzucił się na nią. Chloe była przerażona. Po całej tej sytuacji facet zaczął bombardować ją wiadomościami z przeprosinami i tłumaczyć, że jest tak piękna, że po prostu nie mógł się powstrzymać. Według mnie facet okazał się zboczeńcem, którego wiadomości należało od razu zablokować” – opowiada dziennikarka.
Poruszona Waheed powiedziała o całym zdarzeniu ich wspólnemu przyjacielowi licząc na to, że skomentuje je jakoś. Bardzo się zdziwiła, gdy usłyszała, co ma do przekazania. "To, o czym mówisz, to przecież zasada 3 sekund. Kiedy jesteś na randce, nagle zaczynasz całować kobietę i masz 3 sekundy by stwierdzić, czy jej reakcja jest na tak" – stwierdził Rick.
Gdy redaktorka zapytała o to, co się dzieje, jeśli dziewczynie się to nie podoba, odpowiedział: "W takim wypadku po prostu przestajesz i tyle. Ale większości kobiet się to podoba. Gdy pokazujesz, że nie potrafisz się opanować, bo jest taka seksowna, kobieta taka się czuje".
Dziennikarka nie była w stanie zrozumieć tej absurdalnej, poniżającej kobiety zasady. "Tak naprawdę w "zasadzie 3 sekund" nie chodzi o czekanie, aż kobieta się zgodzi, ale o to, czy w ogóle powie "nie". To przecież szara strefa wyrażania zgody. W związku z tym, jeśli nie miałaś nawet szansy powiedzieć "tak", bo koleś już wpycha ci język do gardła, to już można uznać to za przyzwolenie?” - pyta Alia Waheed.
Żeby rozwiać wątpliwości, redaktorka zapytała o zdanie Jessicę Eaton, ekspertkę z Birmingham University, która zajmuje się przemocą seksualną wobec kobiet.
"Jednym z największych problemów jest to, że granice przyzwolenia są ignorowane w filmach i serialach. W komediach romantycznych często możemy zaobserwować sytuację, w której mężczyzna jest zainteresowany kobietą, która nie podziela jego zainteresowania. Ale mężczyzna ją nagabuje, wysyła jej prezenty i próbuje nakłonić do zmiany zdania. Tłumaczy się to zwykle tym, że to "prawdziwa miłość" albo, że "prawdziwy mężczyzna" zrobi wszystko, żeby zdobyć kobietę, którą kocha. Dlatego i mężczyźni, i kobiety wierzą w to, że mężczyzna, który nagabuje kobietę robi to z miłości, więc granice przyzwolenia nie mają znaczenia. To tak, jak z gwałcicielami. Według nich kobieta w rzeczywistości chce uprawiać seks, nawet jeśli mówi nie. Po prostu trzeba ją odpowiednio przekonać albo obdarzyć komplementami".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl