Blisko ludziPrzyjęcie komunijne bez sakramentu. "Nie chcę, żeby czuła się wykluczona"

Przyjęcie komunijne bez sakramentu. "Nie chcę, żeby czuła się wykluczona"

Dzieci nieprzystępujące do pierwszej komunii przestały być klasowymi odszczepieńcami. Z tej prostej przyczyny, że jest ich więcej niż 10 czy 20 lat temu. Zmiana pociągnęła za sobą nowe zjawisko – świeckie przyjęcia organizowane w dniu, w którym ich rówieśnicy przyjmują sakrament.

Przyjęcie komunijne bez sakramentu. "Nie chcę, żeby czuła się wykluczona"
Źródło zdjęć: © 123RF
Helena Łygas

16.05.2019 | aktual.: 16.05.2019 18:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Trzy lata temu trójmiejska "Gazeta Wyborcza" opisała ceremonię opartą na słowiańskim rytuale przejścia, którą niewierzący rodzice postanowili zorganizować pociechom zamiast pierwszej komunii. Chodzi rzecz jasna o postrzyżyny.

Święto doskonale kojarzone przez dzieci, które o obcięciu włosów Ziemowita, syna Piasta, uczą się w szkołach. U Słowian obcięcie włosów symbolizowało przejście spod opieki matki pod kuratelę ojca i zwykle dochodziło do niego w okolicach 7. roku życia. Kończyło okres "wczesnego" dzieciństwa i było oficjalnym dołączeniem do wspólnoty. Dokładnie takim samym, jakim jest pierwsza komunia dla katolików.

Żeby było egalitarnie, trójmiejscy rodzice połączyli postrzyżyny z zapomnianymi dziś zaplecinami – analogicznym rytuałem przejścia w którym brały udział dziewczynki. W jego ramach starsze kobiety zaplatały córkom i wnuczkom warkocze i dekorowały ich głowy wiankami. Podobnie jak pierwszej komunii imprezie towarzyszyło przyjęcie i prezenty.

Raz, dwa, raz, dwa, materialistą jestem ja

Pytam o alternatywne przyjęcia komunijne na grupach dla matek i wśród znajomych. Pierwsza reakcja? Oburzenie. Kobiety argumentują, że prezenty i przyjęcie bez okazji rozpieszczają dzieci, a także uczą materialistycznego i egocentrycznego podejścia do życia.

Matki zdają się zapominać, że pierwsza komunia to nie tylko wydarzenie duchowe, ale także społeczne i, no cóż, rozrywkowe. Zresztą, co do duchowości – tym, co ekscytuje 9-latków, jest raczej możliwość uczestniczenia wraz z koleżankami i kolegami w ważnej uroczystości, prezenty, przyjęcie i odświętne stroje niż "przyjęcie Jezusa do serca". Pomijając już możliwości poznawcze dzieci w tym wieku. Taka trójca święta jest nie od dziś przedmiotem teologicznych sporów. Jej sens nie zawiera się w wykuciu na blachę formułki: "są trzy osoby boskie…".

Między innymi dlatego Magda i jej mąż zdecydowali się nie posyłać starszego syna do komunii. Zorganizują mu przyjęcie zastępcze. Oczywiście z prezentami. Oboje są wierzący, choć niepraktykujący. Magda studiuje Biblię od lat. Jej zdaniem zinstytucjonalizowanie wiary nie służy duchowości.

– Uważam, że cała polska otoczka komunii to nic innego jak przekupywanie dzieciaków nieświadomych tego, czym jest wiara i religia. Który 9-latek marzy o dołączeniu do Kościoła? Który rozumie biblijne opowieści inaczej niż odmianę bajek? Dzieci rozmawiają o sukienkach, przyjęciach, prezentach, nie o Bogu. Mam 30 lat i doskonale pamiętam, jak to było – mówi Magda.

Przyjęcie "zastępcze" ma być po to, żeby jej syn nie marzył o komunii z niewłaściwych pobudek. Sakrament za którym stoi chęć posiadania iPhone'a czy roweru ma w sobie coś ohydnego.

– Chcę, żeby duchowość moich dzieci rozwijała się świadomie. Jeśli za kilka lat podejmą decyzję o chrzcie czy przystąpieniu do komunii, będę ich w tym wspierała – podsumowuje Magda.

Zamiast komunii - wakacje

Asia, mama 12-letniej dziś Igi, w okresie komunijnym poleciała z mężem i córką na tydzień do Hiszpanii. Córce nie było przykro, wręcz przeciwnie. Zastanawiała się nad świeckim przyjęciem dla Igi, żeby nie czuła się wykluczona z grupy, ale nie bardzo wiedziała, jak miałaby wyjaśnić córce powód organizacji takiej imprezy. Koniec końców postanowiła wyjechać. W tym okresie w szkole i tak głównym tematem są przygotowania komunijne, na części lekcji dzieciaki mają próby.

- Uważam, że rodzice są wmanewrowywani w komunię przez szkołę i Kościół. Znam wiele osób, które są niewierzące, nie chodzą z dziećmi na niedzielne msze, ale i tak zdecydowali się na uczestniczenie w tej całej szopce, żeby ich dziecko nie czuło się wykluczone albo gorsze – komentuje Asia.

"Za komuny tak nie było"

Zdaniem psycholożki Katarzyny Kucewicz, za konsumpcyjną otoczkę pierwszej komunii świętej nie odpowiada szkoła czy Kościół, ale rodzina. Komunie w czasach PRL-u były skromne. Po transformacji ustrojowej zaczęła obowiązywać zasada " zastaw się, a postaw się". Zarówno jeśli chodzi o przyjęcia i stroje, jak i prezenty, czy kwoty wkładane do kopert.

- W Polsce zrobiliśmy z pierwszej komunii świętej nieomal drugie Boże Narodzenie. Wydarzenie, na które czeka się ze względu na otoczkę, a nie okazję. Teraz ciężko to wszystko odkręcić, więc nie dziwi mnie pojawianie się takich inicjatyw jak "świeckie przyjęcia". Jako psycholog ani ich nie potępiam, ani nie popieram - komentuje Kucewicz.

Psycholożka podkreśla, że spotkanie z rodziną i przyjęcie to jak najbardziej pozytywne doświadczenie dla dziecka, które nie idzie do komunii. Nie zastanawia się, co teraz robią koledzy i koleżanki.

- Nie oszukujmy się, że takie przyjęcie sprawi, że oszczędzimy dziecku poczucia wykluczenia. W końcu komunią żyje się kilka miesięcy – są próby, wycieczki, organizacja przyjęcia i wybór stroju. Kluczem jest rozmowa i wytłumaczenie dziecku czym jest wiara, a czym religia. Co to jest komunia i dlaczego do niej przystępuje lub nie. To nie tak, że świeckie przyjęcie uczy materializmu, a komunia święta nie. Bez wyjaśnienia dziecku, o co w tym wszystkim chodzi, komunia jest pozbawiona wymiaru duchowego tak samo, jak świeckie przyjęcie – wyjaśnia Katarzyna Kucewicz.

Przestrzega też przed motywowaniem dziecka, któremu nie chce się iść na mszę albo uczyć modlitw, perspektywą prezentów. Jej zdaniem to zabijanie duchowości na jej wczesnym etapie rozwoju.

Przeczytaj także:

W Belgii funkcjonuje tzw. Lenteefest, czyli w dosłownym tłumaczeniu "wiosenne przyjęcie". To oficjalny, uznawany przez państwo, odpowiednik pierwszej komunii, tyle że świecki. W założeniu taka celebracja ma uczyć dzieci szacunku do innych ludzi, ich religii i tradycji. Od komunii różni się tym, że nie ma żadnej "wspólnej" części, to po prostu przyjęcie dla bliskich. Okazja, żeby się spotkać i porozmawiać. Bez eleganckich kreacji i drogich prezentów.

Być może i my doczekamy się czasów, w których ktoś zatroszczy się o to, żeby wyjaśnić dzieciom chodzącym do jednej klasy, dlaczego nie wszyscy przystępują do komunii i że nie oznacza to bynajmniej, że ktoś tu jest lepszy, a ktoś gorszy. To naprawdę nie takie trudne. Jak powiedział Korczak - dziecko wcale nie jest głupsze od dorosłego, ma tylko mniej doświadczenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (703)