Ratajkowski mistrzynią prowokacji. Znów rozbiera się w obronie kobiet
Emily Ratajkowski regularnie publikuje na swoim profilu na Instagramie zdjęcia topless. Ostatnio jednak rozbiera się w słusznych sprawach. Najpierw sprzeciwiła się amerykańskim zmianom w prawie, a teraz prowokacyjnie zignorowała obowiązujący w Maroku kodeks postępowania. Pozując w negliżu w muzułmańskim kraju chciała pokazać, że nie godzi się na zasady, których muszą przestrzegać tamtejsze kobiety.
Negliż formą protestu
Ostatnio słynna modelka opublikowała na swoim profilu na Instagramie zdjęcie topless, które miało być jej formą protestu przeciwko wprowadzeniu tzw. klauzuli sumienia. - Prawo kobiety do antykoncepcji nie powinno być zależne od wysokości jej zarobków. Antykoncepcja należy do opieki zdrowotnej, opieka zdrowotna to prawo każdego obywatela – napisała na Instagramie. Gdyby nie wspomniany komentarz gwiazdy, nikt nie wpadłby na pomysł, że zdjęcie miało być sposobem sprzeciwienia się amerykańskim zmianom w prawie. Będąc na wakacjach w Maroku również prowokacyjnie odsłoniła swoje ciało.
Złamała kodeks
Gwiazda ubrana w sam szlafrok i majtki paradowała po korytarzach luksusowego hotelu La Mamounia i pozowała przed obiektywem swojego partnera Jeffa Magida. Ratajkowski swoim zachowaniem zlekceważyła obowiązujący kodeks postępowania, który stanowi, że "we wszystkich pomieszczeniach ogólnodostępnych wymagany jest elegancki ubiór". Warto zwrócić uwagę, że Maroko jest krajem islamskim, gdzie ubiór jest uważany za szczególnie ważny. Ani kobiety, ani mężczyźni nie powinni publicznie odsłaniać swojego ciała. Szczególnie w bardziej prowincjonalnych miasteczkach.
Kraj islamski
Częściami ciała, które szczególnie uważa się za "intymne" w krajach muzułmańskich są też nogi i ramiona. Emily Ratajkowski wprawdzie ramiona zasłoniła, ale światło dzienne ujrzały jej nogi, piersi i brzuch. Komentarz pod zdjęciem brzmiący "Merci Marrakech, you are amazing", nie sugeruje zbyt wiele. Jednak znając stanowisko modelki w sprawie praw kobiet, nie trudno się domyślić, że jej strój miał być kolejną formą protestu.
Kobiety powinny decydować o sobie
"Chcę świata, w którym kobiety mogą nosić to, co chcą, spać z kim chcą i publikować zdjęcia na Instagramie bez obawy przed krytyką" – powiedziała w jednym z wywiadów. Być może jej sesja w Maroku była właśnie potwierdzeniem tych słów. Modelka przecież nie zważała na okoliczności, obowiązujące prawo i nieprzychylne spojrzenia. Czy waszym zdaniem dobrze zrobiła, że nie dostosowała się do marokańskiego kodeksu postępowania?