Rodzice byli jej największym wsparciem
Nie ma wątpliwości, że to rodzice byli jej największym wsparciem. Do dziś ma do nich ogromny szacunek za to, jak ją wychowali. - Powtarzali, że mam iść swoją drogą i się nie poddawać. Wychowali mnie na twardzielkę. Gdy wracałam obolała z treningów, mama robiła mi okłady, ale nigdy nie mówiła: „oj, dziecko, odpuść sobie, po co się tak męczyć”. Wypytywała, z czym mam problem, co udało się poprawić. Wiem, że pod tym względem rodzice byli wyjątkowi, bo wielu znajomych narzekało, że gdy wracają ze zgrupowania, nikt ich nawet nie zapyta, jak poszło. Ja miałam wsparcie – mówi Anita Włodarczyk w ostatnim wywiadzie dla „Twojego Stylu”.
Rodzice wspierali ją także finansowo. - Na AWF-ie dostawałam 300 złotych stypendium za osiągnięcia sportowe. Za mało, żeby się utrzymać, trenować. Moje koleżanki rezygnowały ze sportu, po zajęciach musiały chodzić do pracy. Przetrwałam dzięki mamie i tacie. Pomagali, jak mogli, choć nigdy im się nie przelewało – mówi.
Przyznaje też, że rodzice zawsze uważali, że powinna urodzić się jako chłopiec. Wolała łazić po drzewach i grać w piłkę niż skakać z dziewczynami na skakance. W męskim świecie odnajdowała się doskonale.