Blisko ludziRodzice zabrali noworodka ze szpitala. Szpital nie reaguje, antyszczepionkowcy triumfują

Rodzice zabrali noworodka ze szpitala. Szpital nie reaguje, antyszczepionkowcy triumfują

Rodzice zabrali noworodka ze szpitala. Szpital nie reaguje, antyszczepionkowcy triumfują
Źródło zdjęć: © Facebook.com
10.10.2018 16:10, aktualizacja: 10.10.2018 18:29

W warszawskim Szpitalu św. Zofii kolejny raz doszło do konfliktu między personelem a rodzicami nowonarodzonego dziecka. Rodzice odmówili współpracy z lekarzami. Dyrekcja jednak tym razem nie zdecydowała się powiadomić organów ścigania.

Do incydentu doszło w poniedziałek 8 października. O sprawie poinformowało kierownictwo szpitala na profilu na Facebooku. W oświadczeniu czytamy: "W dniu wczorajszym rodzice z nowonarodzonym dzieckiem opuścili nasz szpital bez zgody personelu medycznego. Z uwagi na stan zdrowia matki istniały wskazania do monitorowania stanu zdrowia dziecka. Matka pomimo wskazań medycznych nie zgodziła się na zastosowanie śródporodowej profilaktyki antybiotykowej, wskutek czego dziecko wymagało obserwacji w celu wykluczenia rozwinięcia się ciężkiej posocznicy. Chcemy zapewnić, że w każdym takim przypadku zależy nam na dobru dziecka. Wszczęliśmy wewnętrzną procedurę wyjaśnienia tego zdarzenia. Poprosiliśmy rodziców o włączenie się w to wyjaśnienie".

Pracownicy szpitala – po opuszczeniu placówki przez rodziców - dwukrotnie podjęli próbę namówienia ich do powrotu i współpracy. Rodzice odmówili. Dyrekcja nie zawiadomiła jednak organów ścigania i - jak powiedziała nam rzeczniczka placówki Agnieszka Gibalska-Dembek - nie zamierza tego robić. We wcześniejszych przypadkach, do których dochodziło w tym szpitalu, kierownictwo decydowało się zgłosić sprawę do sądu. - Taką decyzję podjął Zarząd. Na tamten moment nic nie zagrażało życiu dziecka. Potem, gdy kontaktowaliśmy się z placówką, do której rodzice się udali, dowiedzieliśmy się, że dziecku nic nie jest - podkreśla rzeczniczka w rozmowie z WP Kobieta.

Po co zatem szpital wystosował komunikat?

- Chcieliśmy powiadomić naszą społeczność o takim zdarzeniu – mówi Gibalska-Dembek. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że komunikat był działaniem wyprzedzającym ze strony kierownictwa szpitala. Pracownicy szpitala od niemal roku odpowiadają na zarzuty organizacji antyszczepionkowych, które krytykują placówkę za ingerowanie w suwerenność decyzji pacjentów. Czują się zaszczuci.

Rzeczywiście rodzice, którzy opuścili Szpital św. Zofii, są w kontakcie z Justyną Sochą, prezes stowarzyszenia STOP NOP.

- Fakt niepowiadomienia policji ani prokuratury traktujemy jako nasz sukces. Szpitale powoli uczą się respektować zdanie rodziców. W zeszłym roku w analogicznej sytuacji w szpitalu w Białogardzie rodzice zostali oskarżeni o uprowadzenie dziecka – mówi Socha i odsyła nas do pełnomocnika rodziców, mecenasa Arkadiusza Teteli.

- Rodzice opuścili szpital po spędzonej tam nocy. Zdecydowali się na to, gdyż uważali, że są przedmiotowo traktowani. Bez zgody rodziców pobrano krew z łożyska oraz chciano podać antybiotyk dziecku – tłumaczy mecenas Tetela.

Dlaczego rodzice zdecydowali się rodzić w szpitalu, w którym istnieją takie, a nie inne procedury opieki nad pacjentami? – pytamy mecenasa. - Poradziła im to położna, która twierdziła, że jest to szpital, w którym matki mogą pozwolić sobie na poród lotosowy – wyjaśnia Tetela. Poród lotosowy polega na nieprzecinaniu pępowiny od razu po porodzie, gdyż jest to według niektórych niepotrzebna ingerencja.

Mecenas Tetela zapewnia, że dziecko i matka obecnie czują się dobrze. Jego klienci wraz z noworodkiem udali się do innego warszawskiego szpitala i rozważają podjęcie środków prawnych względem Szpitala św. Zofii.

Rzeczniczka szpitala rozkłada ręce, gdyż nie może – nawet w konieczności obrony dobrego imienia placówki – ujawnić historii medycznej pacjenta i wyjawić, czy matka podpisała zgodę na pobranie krwi z łożyska.

Poniedziałkowe zdarzenie nie jest pierwszym

Sprawę surowo ocenia dr Dawid Ciemięga, lekarz, który sprzeciwia się działaniom ruchów antyszczepionkowych. Twierdzi, że swoimi kampaniami medialnymi i zorganizowanymi akcjami paraliżują one bowiem działania lekarzy, którzy w obawie o trafienie na ich celownik, zaprzestają wykonywania procedur dobrych dla pacjentów.

- Szpital powinien zdecydowanie bronić swoich decyzji. Wytłumaczyć opinii publicznej, dlaczego procedury, które lekarze chcieli wdrożyć, były konieczne. Dlaczego działania profilaktyczne w przypadku noworodków są tak ważne i jak często w ciągu nawet doby stan noworodka może ulec natychmiastowemu pogorszeniu. Nie dawać zaszczuwać się. To ważne też dla pacjentów, by lekarze byli zdecydowani podejmować decyzje, w które wierzą, bo od tego zależy przecież zdrowie pacjentów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (212)
Zobacz także