Sprawa Sadowskiego. Marek Michalak o procedurach w domach dziecka
– Trzeba wiedzieć, że za bezpieczeństwo dziecka odpowiada dyrektor domu dziecka. To on podejmuje decyzję o tym, czy jego podopieczny może wyjść poza placówkę, czy nie – mówi w rozmowie z WP Kobieta Marek Michalak, były Rzecznik Praw Dziecka.
Dziennikarz Mariusz Zielke twierdzi, że ma dowody na to, iż muzyk Krzysztof Sadowski molestował dziewczynki przy okazji produkcji programów telewizyjnych. Chodzi m.in. o emitowany w latach 80. i 90. "Tęczowy Music Box". Po jego publikacji dziennikarka Wirtualnej Polski Magda Mieśnik dotarła do jednej z ofiar. To kobieta, która jako dziewczynka przebywała wówczas w jednej z warszawskich placówek.
– Zabierał mnie do domu, robił to w samochodzie, na wyjazdach. Miał małe mieszkanie w pobliżu Sejmu, tam też to robił. Stosował przemoc, ale nie bił, tylko zmuszał. Do tego przemoc psychiczna. Nie chciałam tego, ale tak ze mną postępował, że robił, co chciał – mówi ofiara w rozmowie z Mieśnik. Kobieta twierdzi, że informowała o nieodpowiednim zachowaniu Sadowskiego władze domu dziecka. Dyrektor placówki jednak nie zareagował. – Wszyscy to widzieli. Udawał opiekuna. Zgłaszałam im, co mi robił. Chyba uznali, że zmyślam, bo nikt mi nie pomógł – dodaje ofiara.
Zastanawiające jest to, że władze domu dziecka zezwoliły na kontakt mężczyzny z dziewczynką. Sadowski zabierał dziewczynkę na wakacje i do siebie do domu. O to, czy podobna sytuacja mogłaby się zdarzyć dzisiaj, zapytaliśmy byłego Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka. – Trzeba wiedzieć, że za bezpieczeństwo dziecka w placówce opiekuńczo-wychowawczej zawsze odpowiada jej dyrektor. To on podejmuje decyzję o tym, czy jego podopieczny może wyjść poza placówkę, czy nie. Najczęściej również realizuje podjętą w tej sprawie decyzję sądu. Bywają sytuacje, że dzieci weekend lub święta spędzają u zaprzyjaźnionych rodzin, co jest zresztą określone w ustawie – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Michalak podkreśla, że od końcówki lat 80., czyli od czasu, gdy prawdopodobnie doszło do opisywanych przez ofiary wydarzeń, wiele przepisów zabezpieczających dobro dziecka uległo zmianie, o co skutecznie zabiegał jako Rzecznik Praw Dziecka. – W 2012 roku weszły w życie nowe przepisy w zakresie wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej. W międzyczasie system opieki był wielokrotnie uszczelniany. Wprowadzono m.in. nakaz sprawdzania karalności osób pracujących z dziećmi, także wolontariuszy – dodaje Michalak.
Były rzecznik tłumaczy, że na dyrekcji każdej placówki, gdzie przebywają dzieci, ciąży obowiązek sprawdzenia, czy wychowawcy, wolontariusze i osoby odwiedzające nie były karane za przestępstwa seksualne. Michalak podkreśla jednak, że na końcu każdego przepisu stoi człowiek go realizujący, więc w 100 procentach trudno jest zagwarantować, że podobna sytuacja nie powtórzy się również dzisiaj. – Różne nieszczelności systemowe i nieroztropność osób odpowiedzialnych za dzieci wciąż się niestety zdarzają – podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl