Sprawa Sadowskiego. Marek Michalak o procedurach w domach dziecka
– Trzeba wiedzieć, że za bezpieczeństwo dziecka odpowiada dyrektor domu dziecka. To on podejmuje decyzję o tym, czy jego podopieczny może wyjść poza placówkę, czy nie – mówi w rozmowie z WP Kobieta Marek Michalak, były Rzecznik Praw Dziecka.
07.08.2019 | aktual.: 07.08.2019 21:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziennikarz Mariusz Zielke twierdzi, że ma dowody na to, iż muzyk Krzysztof Sadowski molestował dziewczynki przy okazji produkcji programów telewizyjnych. Chodzi m.in. o emitowany w latach 80. i 90. "Tęczowy Music Box". Po jego publikacji dziennikarka Wirtualnej Polski Magda Mieśnik dotarła do jednej z ofiar. To kobieta, która jako dziewczynka przebywała wówczas w jednej z warszawskich placówek.
– Zabierał mnie do domu, robił to w samochodzie, na wyjazdach. Miał małe mieszkanie w pobliżu Sejmu, tam też to robił. Stosował przemoc, ale nie bił, tylko zmuszał. Do tego przemoc psychiczna. Nie chciałam tego, ale tak ze mną postępował, że robił, co chciał – mówi ofiara w rozmowie z Mieśnik. Kobieta twierdzi, że informowała o nieodpowiednim zachowaniu Sadowskiego władze domu dziecka. Dyrektor placówki jednak nie zareagował. – Wszyscy to widzieli. Udawał opiekuna. Zgłaszałam im, co mi robił. Chyba uznali, że zmyślam, bo nikt mi nie pomógł – dodaje ofiara.
Zobacz także
Zastanawiające jest to, że władze domu dziecka zezwoliły na kontakt mężczyzny z dziewczynką. Sadowski zabierał dziewczynkę na wakacje i do siebie do domu. O to, czy podobna sytuacja mogłaby się zdarzyć dzisiaj, zapytaliśmy byłego Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka. – Trzeba wiedzieć, że za bezpieczeństwo dziecka w placówce opiekuńczo-wychowawczej zawsze odpowiada jej dyrektor. To on podejmuje decyzję o tym, czy jego podopieczny może wyjść poza placówkę, czy nie. Najczęściej również realizuje podjętą w tej sprawie decyzję sądu. Bywają sytuacje, że dzieci weekend lub święta spędzają u zaprzyjaźnionych rodzin, co jest zresztą określone w ustawie – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Michalak podkreśla, że od końcówki lat 80., czyli od czasu, gdy prawdopodobnie doszło do opisywanych przez ofiary wydarzeń, wiele przepisów zabezpieczających dobro dziecka uległo zmianie, o co skutecznie zabiegał jako Rzecznik Praw Dziecka. – W 2012 roku weszły w życie nowe przepisy w zakresie wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej. W międzyczasie system opieki był wielokrotnie uszczelniany. Wprowadzono m.in. nakaz sprawdzania karalności osób pracujących z dziećmi, także wolontariuszy – dodaje Michalak.
Były rzecznik tłumaczy, że na dyrekcji każdej placówki, gdzie przebywają dzieci, ciąży obowiązek sprawdzenia, czy wychowawcy, wolontariusze i osoby odwiedzające nie były karane za przestępstwa seksualne. Michalak podkreśla jednak, że na końcu każdego przepisu stoi człowiek go realizujący, więc w 100 procentach trudno jest zagwarantować, że podobna sytuacja nie powtórzy się również dzisiaj. – Różne nieszczelności systemowe i nieroztropność osób odpowiedzialnych za dzieci wciąż się niestety zdarzają – podsumowuje.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl