- Muszę mieć kompetencje "od Sasa do Lasa" i z jednej strony szkolę ludzi z katalogowania, a z drugiej sprzątam bibliotekę, bo nie ma sprzątaczki. Nie mam z tym problemu, tylko tracę wtedy cenny czas, który mogłabym poświęcić na coś innego - mówi w rozmowie z WP Gabriela, pracownica biblioteki powiatowej.