- Dla mnie była to szokująca interwencja. Okazało się, że w Pyszącej, pod przykrywką cyrku działała nielegalna hodowla, w której w skandalicznych warunkach trzymano ok. 300 zwierząt kilkudziesięciu gatunków! Na wejściu uderzył mnie fetor odchodów zwierząt. Usłyszałam przejmujący ryk tygrysów, a gdy je zobaczyłam, łzy napłynęły mi do oczu - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka ogrodu zoologicznego w Poznaniu. Podobnych dramatów zwierząt widziała o wiele więcej. Opisała je w książce: "Nieumarłe. Na ratunek lwom, tygrysom i innym czworonożnym przyjaciołom".