- Kiedyś, w innej jednostce, doszło do wystąpienia skazanych. Ich wychowawczyni negocjowała z nimi w towarzystwie dwóch funkcjonariuszy. I nagle jeden z osadzonych powiedział do funkcjonariuszki, że by jej "ci..ę wylizał". Zatkało ją, zaczerwieniła się i nic nie odpowiedziała – opowiada jedna ze strażniczek więzienia w rozmowie z Wirtualną Polską. Nie mówią o tym przełożonym, nie skarżą się. Boją się. I popełniają duży błąd.