Tajemnica ostatnich zdjęć Marylin Monroe. Ukrywano to przed światem
Królowa seksu i łez, bogini o idealnych kształtach i pięknej twarzy, mistrzyni perfekcji – to słowa, którymi określić można Marilyn Monroe. Jednak na tym „idealnym obrazku” jest jedna blizna, nie tylko w przenośni, ale dosłownie.
Marilyn Monroe miała bliznę, a dowodem na to są zdjęcia słynnego fotografa Berta Sterna – autora ostatniej pozowanej sesji gwiazdy. „The Lasting Sitting” to tytuł sesji, którą fotograf zrealizowal w 1962 roku, tuż przed śmiercią aktorki.
Marilyn Monroe jest na nich całkowicie naga, a spod przeźroczystej apaszki wystaje sporej wielkości blizna. Trzeba się jednak dokładnie przyjrzeć, by ją dostrzec. To ślad po operacji woreczka żółciowego, którą gwiazda przeszła kilka tygodni wcześniej. Podobno Marilyn Monroe przed spotkaniem z artystą była tak zestresowana, że musiała porozmawiać ze swoim fryzjerem i przyjacielem.
- George co sądzisz, mam pozować nago z blizną? – zapytała.
Ten – chcąc pocieszyć ją i wesprzeć na duchu – przypomniał jej słowa Diany Vreeland:
_- Nie ma nic bardziej głupiego niż gładka, idealna skóra kobiety. Kobieta jest piękna dzięki jej bliznom. _
Marylin Monroe posłuchała rady przyjaciela i odsłoniła przed fotografem swoją skazę. Niestety Bert Stern postanowił ją wyretuszować. Podobnie stało się z ostatnim filmem Marilyn Monroe "Something's got to Give", w którym także usunięto bliznę w postprodukcji. Co ciekawe, był to pierwszy amerykański film, w którym cenzorzy pozwolili pokazać kobiecy brzuch w całej okazałości.
- Myślę, że cenzorzy wreszcie zrozumieli, że wszyscy mamy pępki – żartowała Marilyn Monroe.