To ona walczy z Tadlą o Kryształową Kulę. "Nazywają mnie babochłopem"
Kasia Dziurska, ku zdziwieniu wielu, trafiła do finału "Tańca z Gwiazdami". Nikt nie spodziewał, że mało znana trenerka fitness zajdzie tak daleko. Jej konkurentką jest Beata Tadla. Nam Dziurska mówi, czym może ją pokonać.
10.05.2018 | aktual.: 10.05.2018 11:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak nastroje przed finałem "Tańca z Gwiazdami"?
Wiadomo, jesteśmy z Tomkiem (Barańskim, tancerzem od lat związanym z programem – red.) w odcinku finałowym i marzymy o Kryształowej Kuli, choć nam bardziej chodzi o przygodę i dobrą zabawę. Ale tak… Nie będę kryć, że fajnie byłoby wygrać.
Jak pani sądzi, co dało pani ten finał?
Naprawdę nie mam pojęcia. Byłam chyba najmniej znaną osobą ze wszystkich uczestników, najmniej medialną, zamknięta w internecie i konkretnej branży. Tym bardziej cieszy mnie sympatia widzów. Dali nam bilet do finału.
Może właśnie ta niemedialność przyciągnęła uwagę?
Nie wstydzę się siebie. Chodzę bez makijażu, w dresie. Nie wrzucam głupkowatych zdjęć na Instagram, nie poprawiam się. Dużo osób nazywa mnie "dziewczyną z sąsiedztwa". Pochodzę z małego miasta, wyjechałam stamtąd, by realizować swoje marzenia. Raz wychodziło, raz nie. Ciężką pracą doszłam do tego miejsca, w którym jestem.
Sama sobie sterem i okrętem?
Wyjechałam do Trójmiasta zaraz po maturze. Musiałam dawać radę. Rodzice najpierw mi pomagali, potem chciałam ich odciążyć. Pracowałam więc weekendami, dziennie studiując na AWF. Później trafiłam do swojej branży – zostałam trenerką fitness i trenerką personalną. Bywało jednak tak, że sprzątałam siłownię. Od czegoś było trzeba zacząć.
Teraz jest pani w Warszawie i tańczy jako gwiazda.
Kiedy Trójmiasto przestało mnie motywować, rzuciłam wszystko i w ciemno przeniosłam się do Warszawy. Musiałam tam zaczynać od zera, będąc tu jedną z wielu trenerek. Kilka tygodni zajęło mi odbicie się, ale nigdy mnie to nie załamało. Parłam do przodu. I tak oto znalazłam się w "Tańcu z Gwiazdami".
Chyba jednak nie ot tak.
Oczywiście, telefon z Polsatu to było zaskoczenie! Nawet sen! Oglądałam z mamą wszystkie edycje. Wiele razy mówiła mi, że sama powinnam wystąpić. To było jej marzenie. Niestety, mama zmarła w styczniu zeszłego roku. Nie było jej dane zobaczyć mnie na parkiecie, ale wiem, że patrzy na mnie z góry i mi pomaga. W poniedziałek bolało mnie kolano, nie mogłam się ruszyć. Dziś nic mnie nie boli. Myślę, że mama zagadała u kogoś u góry i dzięki niej zatańczę w finale.
No właśnie. Zarzucano pani, że już wcześniej pani tańczyła.
Renata Kaczoruk miała styczność z baletem, Wiktoria Gąsiewska występowała w grupie dziecięcej. Ja też jako dziecko tańczyłam, ale disco dance, hip-hop czy breakdance. Nigdy nie miałam do czynienia z tańcem towarzyskim.
Dlaczego więc wrzucać wszystkich do jednego worka? Poza tym, Polsat wiedział, że mam poczucie rytmu. Uważam jednak, że taniec na takim poziomie był dla mnie czymś nowym. Startowałam z tego samego poziomu, co inni.
Ma pani też inne ciało, niektórzy mówią, że zupełnie niekobiece…
Wiele razy spotykałam się z taką opinią. Czytałam o sobie, że jestem babochłopem albo że ktoś by mnie nawet kijem nie dotknął. Pisali: "Zero kobiecości", "Pewnie pusta lala, która tylko przerzuca ciężary". Nikogo nie interesuje, że mam magistra z turystyki, trzy specjalności i że jestem szkoleniowcem. Wolą nazywać mnie męską. Na żywo wyglądam jednak zupełnie inaczej. I to mój cel, przekazać kobietom, że nie muszą bać się ćwiczeń. Jeśli ma się odpowiedni trening i dietę, nic się nie stanie. Zresztą nie mamy w sobie tyle testosteronu, co mężczyźni.
Trening siłowy może wyjść nam na plus – będziemy miały jędrne pośladki, smukłe nogi i seksowne plecy. Pozbędziemy się cellulitu. Z niczym nie mam problemu, czuję się znakomicie. Fajnie, że mogę to pokazywać, bo jednak kobiety wciąż się boją.
Czy czuje się pani bardziej kobieca po programie?
Poczułam się pełnowartościową kobietą. Wcześniej głównie wczuwałam się pracę z podopiecznymi, byłam skupiona na treningach, ciągle krążyłam między domem a siłownią. Nie miałam okazji ładnie się ubrać, a tutaj musiałam nosić sukienki, pokazać ciało, dotykać partnera. To było odkrycie.
Czego pani życzyć na finał?
Świetnej zabawy. No i jednak tej wygranej (śmiech).
FInał 8. sezonu programu "Dancing with the stars. Taniec z Gwiazdami" odbędzie się 11 maja
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl