Święty spokój=martwy spokój
Wojciszke nazywa to "pułapką bezkonfliktowości". Wielu ludzi uważa, że jeśli ludzie się naprawdę kochają, to się nie kłócą. Zamiast tego zamiatają wzajemne żale pod dywan. Ona przymyka oko na to, że on nie opuszcza deski w toalecie i nie zmywa po sobie naczyń, ale nie zwróci mu uwagi. On ma jej za złe godzinne rozmowy telefoniczne z mamusią i kolejną, "zbędną" parę butów w szafie. Unika jednak tego tematu, bo nie chce być małostkowy. Obojgu zależy na świętym spokoju. W końcu jednak któreś z nich wybucha w najmniej odpowiednim momencie i wylewa wszystkie nagromadzone frustracje.
Konfliktów nie należy unikać - trzeba je rozwiązywać. I to na bieżąco. Mówiąc o tym, co cię denerwuje, zyskujesz szansę na zmianę. Ważne jest też to, w jaki sposób wyrażamy wzajemne żale. Pamiętaj, by unikać określeń "ty zawsze" i "ty nigdy".