Tradycyjna medycyna chińska konkurencją dla NFZ?

Z jednej strony mamy przysłowiową już mądrość Wschodu, ponad dwa tysiące lat medycznej praktyki i miliony zadowolonych pacjentów; z drugiej, szamańsko brzmiące filozofie o pięciu elementach, diagnozowanie chorób nerek z języka oraz mało przyjazną dietę. Trudno się dziwić, że tradycyjna medycyna chińska, o której jest w Polsce coraz głośniej, ma tyluż zagorzałych zwolenników, co przeciwników. Czy ma ona jednak większe szanse pomóc Kowalskiej na bóle głowy niż recepta o lekarza rodzinnego?

Obraz
Źródło zdjęć: © 123RF.COM

Do „chińskiego doktora” wybierają się przeważenie chorzy, którzy próbowali już wszystkiego i nadal cierpią albo pacjenci, którym klasyczne leki przynoszą więcej szkody niż pożytku. 14-letnia Katarzyna z Warszawy od 9 lat ma ciężką astmę i całe dzieciństwo spędziła z dala od sali gimnastycznych i boisk, za to z inhalatorem w kieszeni. Korytykosteroidy mają jednak poważne skutki uboczne – dziewczynka była napuchnięta, miała zniszczoną śluzówkę podniebienia, problemy z przyjmowaniem pokarmów. Wtedy jej matka postanowiła spróbować alternatywnego leczenia. Specjalista z zakresu medycyny chińskiej polecił odstawić całą chemię i przygotował jej dietę oraz koktajl 60 tabletek ziołowych na dzień, które trzeba było mieszać z bezmleczną kaszą. Mimo protestów alergologa, który straszył pogorszeniem stanu, Kasia po 6 miesiącach terapii wyraźnie zeszczuplała, zaczęła normalnie jeść, a nawet biegać i grać w siatkówkę. Pierwszy raz w życiu. Dziś jest już dwa lata bez sterydów, cały czas utrzymuje kurację zaproponowaną przez terapeutę, a ataki kaszlu znacząco ustały.

Medycyna chińska zaskakuje

Przeczesując polskie fora w internecie można się natknąć na setki ludzi, którzy TMC (Tradycyjną Medycynę Chińską) traktują w kategoriach cudu. Najczęściej zachwalana jest skuteczność akupunktury w leczeniu przewlekłych migren i ten fakt potwierdzają też liczne badania naukowe. Naukowcy z Centrum Leczenia Raka Memorial Sloan Kettering Cancer Center podsumowali w 2012 roku 29 takich studiów i efekt był jednoznaczny – akupunktura lepiej redukuje ból niż podawanie placebo lub wbijanie pacjentom igieł, ale nie w odpowiednie miejsca. I choć wielu krytyków zakwestionowało wiarygodność tych studiów, wskazując m.in. na niemożność zachowania reguły podwójnej ślepej próby, czyli anonimowości pacjentów i terapeutów, trudno jest podważyć relacje z pierwsze ręki. „Miałam koszmarne migreny, lekarze nie byli w stanie mi pomóc, przepisywali tylko leki przeciwbólowe, po których czułam się otępiała i senna. Dopiero akupunktura uwolniła mnie od bólu” – pisze Marlena z Sosnowca, a podobnych opinii w pięć minut można znaleźć dziesiątki.

Bartosz Chmielnicki, klasyczny lekarz i specjalista od akupunktury z ośrodka Compleo Terapie Naturalne w Katowicach opowiada, że najbardziej spektakularnymi przypadkami sukcesów w jego praktyce było wyleczenie zaawansowanej endometriozy, znaczna poprawa funkcji nerek w przewlekłym zapaleniu oraz zatrzymanie procesu idiopatycznego włóknienia płuc. - Ale chyba najbardziej spektakularny efekt to diagnoza i zabieg mojego nauczyciela, Raniego Ayal, u sześcioletniego chłopca z dużymi zaburzeniami mowy, który porozumiewał się monosylabami. Już po pierwszym zabiegu poprawa w komunikacji była wyraźna, a po kilku miesiącach dziecko mówiło krótkimi zdaniami – opowiada Bartosz Chmielnicki.

Problem z diagnozą

Wielu wrogów TMC przysparza sobie już na etapie stawiania diagnozy, której podstawą są… oględziny języka oraz badanie pulsu. Nie zdjęcia rentgenowskie, USG czy badania krwi, ale wzrok, słuch i węch terapeuty, które w XXI wieku mogą dziwić. Niemniej zdumiewające bywają same diagnozy - ktoś kto przychodzi w sprawie rozchwianych nerwów, może usłyszeć, że jego problem tkwi w nerkach i to nimi należy się zająć. Ponadto leczenie nie będzie krótkie ani przyjemne – ponoć 70 proc. sukcesu medycyny chińskiej to specjalna dieta, a średnia długość terapii to trzy miesiące. Dopiero wtedy można się zwykle spodziewać poprawy samopoczucia. Ale zdaniem wielu warto poczekać, zwłaszcza, że sporo dolegliwości gnębi nas latami. 40-letni Grzegorz cierpi na boreliozę, atopowe zapalenie skóry i kamienie nerkowe, na które musiał przez długie miesiące przyjmować zestaw 13 chińskich ziół, aby zaobserwować wyraźną ulgę. Ale jest lepiej, a pacjent zachwala sobie przede wszystkim holistyczność podejścia – zamiast biegać od lekarza rodzinnego do trzech różnych specjalistów z bożej łaski i przyjmować silne, nieraz kłócące się ze sobą leki, otrzymuje indywidualną terapię dobraną do jego potrzeb.

Nie każdemu podobają się też ograniczenia dietetyczne. Terapeutka Magdalena Konior z krakowskiego Centrum Medycyny Chińskiej opowiada, że np. przy alergii zaleca się wyłączenie pokarmów wilgociotowórczych i śluzotwórczych, którymi wg medycyny chińskiej są produkty mleczne, mączne oraz biały cukier. - Jeśli pacjent ma nasilone objawy tzw. gorąca, czyli na przykład zaczerwienione zmiany skórne czy odczucie gorąca powinien też unikać pokarmów rozgrzewających, czyli czerwonego mięsa, czerwonego wina, pikantnych przypraw itp. – tłumaczy.

Co na to pacjenci? Osoby wypowiadające się na forach próbują zaadoptować się do nowych wymagań na różne sposoby. Niektórzy usłyszawszy dość częsty zakaz konsumpcji nabiału i mięsa traktują go jako regułę, od której można robić wyjątki w postaci truskawek ze śmietaną czy schabowego co niedzielę, inni pakują dzieciom do plecaka pudełka z ryżem na drugie śniadanie zamiast kanapek, choć rówieśnicy się śmieją dokoła. Ale w ostatecznym rozrachunku wygrywa lepsze samopoczucie, a nierzadko także lepsze wyniki tradycyjnych badań.

Tajemnica ziół

Szacuje się, że w tradycyjnej medycynie chińskiej stosuje się 13 tysięcy różnych ziół, które miesza się na podstawie tysięcy receptur powstałych przed wiekami. Niektóre z nich mogą śmiało konkurować z naszymi rodzimymi ziołami o właściwościach leczniczych czy profilaktycznych. Małgorzata Szkurałowska z Instytutu Happymore, która medycynę chińską praktykuje już od 22 lat, mówi, że w sezonie jesienno-zimowym warto przez miesiąc przyjmować tzw. immunomodulatory, czyli zioła, które przywracają prawidłowe funkcje układu odpornościowego. - To zazwyczaj wystarcza, by przestać się zaziębiać i łapać infekcje np. od dzieci, które często przynoszą z przedszkola czy szkoły różne " zjadliwe" wirusy czy bakterie – opowiada terapeutka – Dzieci, którym podajemy takie zioła nie zarażają się od innych, a choroby wieku dziecięcego przechodzą bardzo lekko. Oczywiście, osoby o mocno osłabionym układzie odpornościowym muszą czasem dodatkowo wzmocnić płuca lub nerki stosownymi ziołami. Standardowo wykonuje się też 3-6 zabiegów moxoterapii, czyli nagrzewania ziołami, co znacząco poprawia odporność i pozwala pozbyć się zimna z ciała.
Coraz częściej zdarza się jednak, że ludzie, aby zaoszczędzić na wizytach i niechcianych diagnozach sięgają po ziołowe leki z Internetu. Przewodników co brać i na co w sieci nie brakuje. Przed tą praktyką przestrzega Bartosz Chmielnicki zastrzegając, że siła Tradycyjnej Medycyny Chińskiej polega między innymi na bardzo precyzyjnej diagnozie i spersonalizowaniu receptury ziołowej dla konkretnego pacjenta. - Samodzielne kupowanie sobie gotowych mieszanek "na schudnięcie" czy "na rozluźnienie" to prawie zawsze strata pieniędzy, a często także działania niepożądane – dodaje.

Niestety, to nie wszystko. Ziołowe terapie stosowane w TMC budzą na świecie kontrowersje w zakresie składu i potencjalnej toksyczności. Kupowanie tabletek z nieznanych źródeł może skończyć się tragicznie, a i te od oficjalnych dystrybutorów nie muszą być zawsze receptą na zdrowie. Australijscy naukowcy z Uniwersytetu Murdoch w Australii badając skład genetyczny „chińskich ziół”, odkryli w nich obce DNA innych gatunków oraz kwas arystolochowy o działaniu mutagennym i potencjalnie rakotwórczym. Co nie znaczy oczywiście, że tradycyjne leki kupowane bez recepty w aptece nie mogą zagrozić naszemu zdrowiu czy nawet życiu.

Wierzyć czy nie wierzyć?

Medycyna chińska z bańkami, świecowaniem uszu i wbijaniem igieł może się wielu wydać szamanizmem, zwłaszcza, jeśli dołożymy teorię o energii Qi, równowadze Yin i Yang czy pięciu elementach, w które większości z nas nie chce się po prostu wierzyć. Bartosz Chmielnicki przekonuje, że aby odczuć pozytywne skutki TMC nie trzeba być jej wyznawcą. - Akupunktura ma swoje specyficzne działanie na organizm i wywołuje to działanie niezależnie od tego, w co pacjent wierzy. Dlatego zresztą jest popularną metodą w weterynarii, czy w leczeniu małych dzieci, których nie pytamy czy w to wierzą. – dodaje.

Niepopularne są także wszelkie zalecenia godzące w nowoczesny styl życia, gdzie każdy chce stanąć na nogi w ciągu 24 godzin i być w najlepszej formie 7 dni w tygodniu, od rana do nocy. Kobietom terapeuci TMC odradzają tymczasem mycie włosów czy chodzenie na basen w trakcie miesiączki. Bo, jak tłumaczy Magdalena Konior, miesiączka wg tradycyjnej medycyny chińskiej to czas szczególnej dbałości o siebie. - Funkcjonowanie organizmu bardzo się wtedy zmienia i kobieta narażona jest na wpływy z zewnątrz. Osłabiona jest nasza energia ochronna, która zabezpiecza nas patogenami, gdyż jej część została spożytkowana na zgromadzenie krwi w macicy i usunięcie jej wraz z tym, co dla organizmu zbędne. W tym czasie szczególnie powinnyśmy się chronić przed zimnem i wilgocią – mówi terapeutka.

Jak się do tego odniosą współczesne kobiety? Najczęściej wzruszą ramionami, zanim nawet spróbują sobie przypomnieć, że infekcje faktycznie chwytają nas najczęściej w okolicach okresu. TMC nie jest bowiem rozwiązaniem dla każdego i wymaga cierpliwości i gotowości na zmianę przyzwyczajeń, a często i niemałe pieniądze. 10 seansów akupunktury to koszt rzędu 500-700 złotych, a kuracje ziołowe mogą kosztować od 100 do 500 złotych na miesiąc. Jak to wygląda w porównaniu ze starym dobrym NFZ-em? Żmudniej, dłużej i często drożej, ale z drugiej strony nigdy tak zdawkowo, ignorancko i chaotycznie jak traktuje się pacjentów w publicznej przychodni. Zwłaszcza w przypadku chronicznych problemów ze zdrowiem wypróbowanie starych chińskich receptur może być lepszą opcją niż czekanie 6 miesięcy w kolejce do następnego specjalisty, który ma 5 minut na jedną wizytę. Jak dodaje Małgorzata Szkurłatowska, niedopuszczalna jest sytuacja, że można komuś pomóc, ale go na to nie stać - zawsze dopasowuje się intensywność terapii do możliwości finansowych danej osoby. I tego w NFZ też nie usłyszymy.

Wybrane dla Ciebie
Nonszalancja w najlepszym wydaniu. Dygant zachwyciła na pokazie
Nonszalancja w najlepszym wydaniu. Dygant zachwyciła na pokazie
Włożyła skórzaną mini. Odważnie to za mało powiedziane
Włożyła skórzaną mini. Odważnie to za mało powiedziane
Nie ma modniejszego stroju. Tak ubierają się kobiety sukcesu
Nie ma modniejszego stroju. Tak ubierają się kobiety sukcesu
Zaszła w późną ciążę. Tak pisała wtedy o wierze i Bogu
Zaszła w późną ciążę. Tak pisała wtedy o wierze i Bogu
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Byli razem ponad 20 lat. "Po kryzysie oświadczył mi się po raz drugi"
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Sprzedają kalendarze adwentowe. Jeden kosztuje ponad 2 tys. zł
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Jej manicure to prawdziwy hit. To lakier od polskiej marki
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Zmieniła fryzurę. Tak jej metamorfozę ocenił specjalista
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Mówi o końcu kariery. "Nikogo nie poznaję"
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Cichopek już ma najmodniejszą kurtkę na zimę. Uwagę zwraca kolor
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Był alkoholikiem. Mówi, jakie myśli go wtedy dręczyły
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
Jej córka umiera na białaczkę. Lekarze dają jej rok życia
MOŻE JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ? ZOBACZ CO POLECAMY 🌟