Choroba
Media rozpisywały się o jej wyglądzie. Raz tyła, raz chudła. W końcu zabrała głos. Katarzyna Dowbor cierpi na chorobę Gravesa-Basedowa, czyli schorzenie autoimmunologiczne, które przebiega z nadczynnością tarczycy. - Muszę regularnie brać leki i pamiętać o nich, a to dla mnie nowość. Zawsze byłam zdrowa jak ryba. Wystarczy, że mam bardziej nerwowy okres i oko mi wyłazi jak u cyklopa, gdy się uspokajam, wraca na miejsce. Kiedy znalazłam zdjęcia mojej babci - matki ojca, miała ogromne wole na szyi i wytrzeszczone oczy. Prawdopodobnie też chorowała na Basedowa. Nigdy jej nie poznałam, bo umarła przed moim urodzeniem się – wyznała w rozmowie z "Galą".Dziś namawia inne kobiety, by się regularnie badały. Zupełnie nie przejmuje się wahaniami swojej wagi. Co więcej, podkreśla, że nieidealny wygląd jest jej atutem. - Jestem autentyczna w momencie, gdy tak samo jak ta pani, u której robię remont, mam parę kilko nadwagi i nie mam poostrzykiwanej twarzy. Nie mogę z siebie robić na siłę laski! Gdybym przyszła w szpilkach z ponaciąganą twarzą i idealną figurą, to te rodziny bałyby się mnie i traktowałyby mnie jak kogoś z innej planety – jak ufoludka z czerwonego dywanu.