#twarząwtwarz: jak nosić fryzjerskie trendy na jesień?
Tekstura w miejscu fryzury, słońce zamiast kolorysty, wreszcie - nawilżenie w ramach stylizacji. Świat fryzur tej jesieni i zimy kompletnie stanął na głowie?! Które trendy fryzjerskie z pokazów warto wcielić w życie, a które z nich pozostawić ekscentrycznym celebrytkom lub gwiazdom rocka - pytam specjalistę w tej dziedzinie, stylistę fryzur Piotra Wasińskiego.
Maria Kowalczyk: Przeglądam zdjęcia z tegorocznych pokazów mody z Paryża, Mediolanu, Londynu i Nowego Jorku i mam nieodparte wrażenie, że fryzury niemal zniknęły. W makijażach, które wydawałoby się, że już nic nie da się wymyślić, dzieje się znacznie więcej. Co się stało z włosami na wybiegach, że wyglądają tak…
Piotr Wasiński: Naturalnie? To chyba najmocniejszy trend, który panuje już kolejny z rzędu sezon. Włosy wyglądają na naturalnie piękne, w równie naturalnym kolorze.
Nie za dużo tej natury? Nie każda z nas rodzi się z pięknymi do pasa włosami, pełnymi blasku, o idealnym odcieniu platyny… Mamy nic nie robić i wychodzić z domu tak, jak wstajemy, czy może używać chociaż szczotki lub grzebienia?
Naturze trzeba trochę pomóc. A w tym sezonie najmocniejszym szczegółem i widoczną zmianą w stosunku do poprzednich jest to, że przedziałek pojawia się na samym środku głowy, jak na nowojorskim pokazie Diane von Furstenberg, londyńskim Julien Macdonald czy u Christophera Kane’a i bardzo klasycznie - dzieli twarz na pół. Ale tak czesać mogą się tylko osoby o włosach o długości do ramion lub dłuższych. Przy krótkich fryzurach przedziałek na środku wygląda źle.
Siła natury
Prostujemy czy kręcimy?
Nadajemy włosom zupełnie nową fakturę, jak na pokazach Aquilano Rimondi, Marani, Pringle, Etro czy Chloe, a dzięki niej zyskujemy objętość.
W jaki sposób można je „fakturować”, żeby uzyskać taki efekt?
Najprostsze dwa sposoby to po pierwsze: zaplatanie na noc kilku - kilkunastu warkoczyków. Następnego dnia rano wystarczy je rozplątać, przeczesać palcami i wgnieść w nie jedwab czy olejek i gotowe. Drugi sposób na nieco inną, ale też fakturowaną fryzurę, to zrobienie na czubku głowy kucyka i zawinięcie wokół jego osi pętelki z włosów. Po kilku godzinach wystarczy tę pętelkę rozwiązać - i już mamy pogięte, sfakturyzowane uczesanie jak z wybiegu. Wystarczy dodać kilka kropli olejku.
A czy stylizacja zwana sexture też jest teraz na czasie?
Jak najbardziej. To nowy typ fryzury z gatunku „prosto z łóżka” - jak na pokazie Moschino. Naturalnie, niegrzecznie pogniecione fale (przyda się do tego tonik lub sól morska do włosów, przyp. red) zaczynają się od wysokości uszu w dół. Nasady włosów przylegają do głowy, objętość budujemy dużo niżej. I oczywiście możemy wgnieść w te fale trochę olejku, żeby wyglądały na lekko błyszczące i nawilżone.
Jak nakładać głównego bohatera tegorocznych trendów - olejek, żeby włosy nie wyglądały nieświeżo?
Olejek nie przetłuszcza włosów - to mit! Może tak się stać tylko wtedy, kiedy źle się go nałoży. Nigdy nie aplikujemy go bezpośrednio na włosy, ale zawsze najpierw na dłonie i palce, w których rozgrzewamy olejek, żeby łatwiej go rozprowadzić. Ma wówczas lżejszą konsystencję i pod warunkiem, że nie nałożymy go od nasady włosa - nie obciąży go. Olejek genialnie nawilża włosy i zawsze częściowo wyparuje. Za to włosy po jego użyciu są miłe, gładkie, nawilżone.
Najmodniejsza długość
Jaka długość włosów jest teraz najbardziej hot? Zauważyłam, że i modelki, i celebrytki, a nawet wielkie gwiazdy ścinają teraz włosy…
To prawda. Żegnamy bardzo długie włosy do połowy pleców, które co prawda sprawiają, że kobieta wygląda młodo (pod warunkiem, że są zadbane). Kojarzą się jednak z łanią, dziewicą biegającą po łące, nieśmiałą i pozbawioną własnego stylu. Natomiast teraz najmodniejsza jest nowoczesna długość midi: do ramion. Takie cięcie nadaje włosom większą objętość, ponieważ są lżejsze, więc się podnoszą. Zmieniają się też dzięki temu proporcje sylwetki.
Najpierw takie cięcie pokochał świat mody, teraz widać też, że staje się ono bardziej popularne wśród gwiazd (np. Beyonce) i zwykłych kobiet. Może dlatego, że wygląda się w nim bardziej profesjonalnie. Poważniej niż w długich włosach, ale bardziej świeżo i nowocześnie. Na takiej długości można nadać włosom każdą fakturę czy wystylizować co się chce. I zdecydowanie łatwiej tej długości włos utrzymać w dobrej kondycji niż kiedy jest bardzo długi.
Osobom, które nie mają odwagi na takie skrócenie włosów i całe życie noszą włosy do pasa, podaję przykład Anji Rubik. Była zwykłą dziewczyną, nikomu nieznaną modelką, a stała się TĄ Anją Rubik dopiero kiedy obcięła włosy na krótko. Jej fryzura przypominała nieco uczesanie Lindy Evangelisty. I dzięki temu nowoczesnemu cięciu cały świat poznał Anję.
A kształty w cięciu: subtelne cieniowania czy proste geometryczne formy?
10 czy 15 lat temu modna była skrajna awangarda. Fryzury w stylu Toni & Guy: asymetrie, podgolenia, proste geometryczne grzywki. Najpierw było widać fryzurę, później włosy i człowieka. Teraz najbardziej trendy jest właśnie pielęgnacja. Zdrowy, błyszczący włos. I powiedziałbym: indywidualizacja w uczesaniu. Te pogięte fale, faktura, różne tekstury, które sama własnymi palcami ugniatasz spontanicznie na włosach sprawiają, że twoja fryzura jest niepowtarzalna. I to jest supermodne! A nie trójkąty czy kwadraty.
Na gładko
Ale z tego co widzę, w kontrze to teksturyzacji i „bałaganu” na głowie na pokazach pojawiło się również bardzo dużo stylizacji z mocno przylizanymi włosami o mocnym połysku jak po użyciu brylantyny…Jak się to robi?
Taki gładki „uliz” stylizujesz dużą ilością lakieru i dzięki intensywnemu przeczesywaniu włosów szczotką lub grzebieniem na gładko. Do tego mały koczek (jak na pokazie Laury Biagotti) lub kucyk (jak u Yohji Yamamoto czy Salvatore Ferragamo) i gotowe. Najlepszy do zrobienia takiego uczesania będzie supermocny lakier w atomizerze, który my fryzjerzy nazywamy lakierem-betonem. Rozpyla się go bardzo blisko włosów i błyskawicznie je przeczesuje. Można też położyć na włosy olejek, zrobić pośrodku głowy przedziałek i zostawić rozpuszczone włosy zawinięte za uchem (jak na wybiegu u Christophera Kane’a) i wzmocnić lakierem. Przyklepujesz wówczas olejek lub jedwab ręką i włosy wyglądają na mokre.
No właśnie wszystkie te faktury, loki, fale i objętość lądują zdecydowanie niżej niż kilka sezonów temu kiedy włos był niemal natapirowany w stylu Lany del Rey czy lat 60. i 70. i tworzył wokół głowy aureolę. Dziś już chyba to jest passe?
Zdecydowanie tak. Odchodzimy od takiej objętości, bo nowoczesne fryzury tworzy mała głowa. Twarz wydaje się filigranowa, dzięki przylizaniu włosów na szczycie i dokoła głowy.
Nie czas na eksperymenty
A wymyślne koki i włosy o fakturze waty cukrowej w stylu Marii Antoniny jak na pokazie Antonio Marras - czy to można nosić?
Nosić można, ale traktowałbym takie uczesania bardziej jako awangardę, która mocno odbiega od trendu na zdrowe błyszczące, miękkie w dotyku włosy. Ostatnio podczas sesji głównie używam do stylizacji olejku i własnych palców. Włosy wówczas lśnią, wyglądają na zdrowe, nawilżone. Matowe, o fakturze waty cukrowej przypominają jak sama zresztą powiedziałaś - perukę Marii Antoniny, a nie włosy. Dlatego temu podobne stylizacje nadają się na bal przebierańców.
A kolorowe pasemka, jak na nowojorskim pokazie Alexis Mabille? Czy zostaną teraz najbardziej pożądaną koloryzacją?
Kolorowe akcenty, jak te turkusowe pasemka zawsze będzie kochała ulica. Bo są wyraźne, widoczne, inne niż cała reszta kolorów. Ale te nazwałbym awangardą. Natomiast wyjątkowo piękne są wszystkie odcienie pasteli na blond włosach. Ich urok polega na tym, że są subtelne i bardzo ulotne. Taki odcień szybko się wypłukuje i przypomina trochę blady róż do policzków, który jest jedynie delikatnym akcentem, a nie wyrazistą plamą barwną. Natomiast taka koloryzacja niestety nie nadaje się dla każdego i trzeba wiedzieć czy praca, stanowisko i zawód nam na taki lekki odjazd na głowie pozwalają.