Izabela Rosselini
Isabella Rossellini uważa, że w starości najfajniejsza jest wolność oraz to, że mężczyźni stają się mniej natarczywi. - Gdy byłam młoda, to ciągle czułam presję bycia lepszą, doskonalszą modelką, tłumaczką, dziennikarką, wreszcie aktorką. Potem doszły obowiązki rodzinne, godzenie roli matki, żony i artystki. Ciągle nie byłam z siebie zadowolona. Dopiero teraz w dojrzałym wieku wyzwoliłam się totalnie - mówiła w wywiadzie dla magazynu "Exlusiv".
Jej zdaniem, na palcach jednej ręki można policzyć dojrzałe aktorki, które wciąż dostają angaże, jak Meryl Streep albo Judy Dench. Po 40. roku życia zaczyna się równia pochyła. Oczywiście zawsze zostaje jeszcze teatr albo występy gościnne w telewizyjnych serialach. Można zacząć samemu produkować. Ponadto traci się kontrakty z firmami kosmetycznymi, które wciąż poszukują nowych i młodych twarzy.
Rossellini opowiada, jak kiedy miała czterdzieści kilka lat ze współpracy z nią zrezygnował Lancôme, chociaż kampanie reklamowe z jej udziałem były dobrze przyjmowane. - Powiedzieli mi: kobiety marzą by być młodsze, a w reklamie idzie o marzenia, a nie o rzeczywistość. Ale ja wcale nie jestem przekonana, że to prawda. Jestem starą wygą, takie rzeczy łatwiej sprzedać mojej córce niż mnie. Reklama kierowana jest do młodych, a nie do tych marzących o młodości. Wszystko to stworzyło branżę, która kreuje przymus bycia pięknym, młodym i szczupłym - mówi w filmie dokumentalny HBO "Twarz: supermodelki wczoraj i dziś".