Bez kompleksów
Umówiłam się przez internet z facetem. Było lato, wracaliśmy z długiego spaceru po mieście. Zgłodnieliśmy, więc facet zaproponował jakiś fast food. W tamtych czasach w ogóle nie miałam pojęcia, co to znaczy kebab, po prostu nie stołowałam się w takich budach. Patrzę na menu: kebab brzmi magicznie, więc poprosiłam o to danie.
Po kilku gryzach okazało się, że nie jest to moja wymarzona potrawa. Wygrzebałam trochę surówki, a resztę po paru minutach udawania wyrzuciłam do kosza. Tymczasem, facet zjadł już swojego kebaba, więc sięgnął do kosza i wyjął mojego! Chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie. – gosik79
sr