Niepoprawny romantyk
Moją najgorszą randkę pamiętam jak dziś. Byłam krótko po rozstaniu i miałam nadzieję, że los się do mnie uśmiechnie. Traf chciał, że poznałam faceta w autobusie, tydzień przed walentynkami. Nasza pierwsza randka wypadła faktycznie w walentynki. I tu kończy się romantyzm. Spóźnił się około 20 minut, więc czekałam na niego pod kinem – ale do kina nie poszliśmy, okazało się, że tam jesteśmy tylko umówieni.
Szliśmy kawał drogi na mrozie. Powiedział co prawda, do którego pubu idziemy, ale po drodze weszliśmy do sklepu spożywczego, gdzie kupił dwa piwa. Weszliśmy do pubu. Facet zamówił, jak sam się przyznał, najtańsze piwo, a potem dolewał z puszek. Gadał ciągle o astrologii i jak to jest być kanarem, ciągle odbierał telefony. Na koniec odprowadził mnie na przystanek, ale nie poczekał ze mną na autobus. Wieczorem dostałam sms’a o jego ulubionym temacie dotyczącym legii cudzoziemskiej. – kami90