Rosja - szkoła życia
Co znajdziemy w środku? Rozmowę, która zaczyna się od wspomnień z planu rosyjskiego serialu "Ulubieńcy". Weronika Książkiewicz zagrała w nim właścicielkę kliniki dla zwierząt. Jej bohaterka ma silny charakter i jest Polką, ale – jak wyznaje aktorka w wywiadzie – początkowo jej postać była nieco inna.
- Wprowadzam europejskie standardy działania kliniki i jestem bardzo, czasem nieznośnie wymagająca. Śmieję się, że za chwilę będę musiała chodzić z ochroną po Moskwie – żartuje Weronika Książkiewicz, dodając, że na swoje pięć minut w rosyjskim serialu musiała trochę poczekać.
- Szukano odtwórczyni głównej roli wśród Rosjanek, ale ponieważ mówię po rosyjsku, wysłałam swoje zdjęcia próbne. Dostałam odpowiedź, że świetnie pasuję, jednak mówię z akcentem. Dwa miesiące szukali odpowiedniej aktorki, aż w końcu wrócili do mnie z informacją, że przepisują tę rolę dla Polki, abym mogła ją zagrać. Taka sytuacja, że komuś tak bardzo na mnie zależało, zdarzyła mi się pierwszy raz – podsumowuje, wspominając pracę na planie jako prawdziwą szkołę życia:
- Oni są jak maszyny, pracują ponad ludzkie siły. W planowaniu dni zdjęciowych nie do końca uwzględniono fakt, że gramy ze zwierzętami, których nie da się wyreżyserować. Czasem trzeba było poczekać, aż pies się wyśpi i będzie miał ochotę wrócić na plan, żeby zamerdać ogonem. Zdarzyło się więc, że przez kilka dni z rzędu grałam po 17 godzin. Nikt się nie skarżył. Aktorów przywozili i odwozili kierowcy, ale reszta ekipy wracała do domu metrem, autobusami, po dwie godziny w każdą stronę. Nikt nawet nie szepnął, że nie ma siły. To była dla mnie wyjątkowa szkoła.