Gwiazdy"Wiedziałam, że moje dziecko się kończy". Słowa mamy Przybylskiej poruszają

"Wiedziałam, że moje dziecko się kończy". Słowa mamy Przybylskiej poruszają

5 października miną 3 lata od śmierci Anny Przybylskiej. Pokonał ją rak trzustki. Im bliżej smutnej rocznicy, tym więcej mówi się o aktorce. Żyje we wspomnieniach rodziny i przyjaciół.

"Wiedziałam, że moje dziecko się kończy". Słowa mamy Przybylskiej poruszają
Źródło zdjęć: © Facebook / Anna Przybylska
Karolina Błaszkiewicz

Odejście 35-letniej gwiazdy wstrząsnęło chyba wszystkimi. Miała przed sobą całe życie. Za moment minie ich kolejny rok bez Anny. Na rynku wydawniczym pojawiła się pierwsza biografia aktorki, reżyser Radosław Piwowarski zapowiada fabularny hołd, a w prasie pojawiają się rozmowy z bliskimi Przybylskiej. Swoimi wspomnieniami podzieliły się już siostra Agnieszka i menedżerka Małgorzata. Z nowego numeru "Wysokich Obcasów Extra" można dowiedzieć się, jak ostatnie chwile córki pamięta Krystyna Przybylska.

– Cały czas wracała mi Ania. Wydaje mi się, że dzień bez Ani, bez mówienia o niej, jest dla mnie stracony – wyznaje mama aktorki zmarłej w 2014 r. Przed światem zakłada swojego rodzaju maskę, nie chce okazywać słabości i rozpaczy, zwłaszcza w obecności trójki wnucząt. Wraca do momentu, kiedy poznała druzgocącą diagnozę. To było 4 lata temu w lipcu. – W sierpniu pojechałam z dziećmi do Juraty. Plaża, upał, fajnie, a wieczorami czekam na telefon, jakie wyniki po chemii. I mam w sobie taki okropny żal, dlaczego ja jestem z wnukami, a nie z nią – wyrzuca sobie Przybylska. – Ciągle sobie tłumaczyłam, że jest nadzieja – dodaje.

Walka z chorobą trwała ponad rok. Aktorka szukała pomocy, gdzie tylko pomogła. Wyjechała nawet do USA. Niestety, nie zakwalifikowała się tam do eksperymentalnego programu leczenia. Ostatnią deską ratunku mogła okazać się operacja w Polsce. – Kiedy ją zobaczyłam po tej operacji, to wiedziałam, że moje dziecko się kończy – wyznaje pani Krystyna. Najgorsza była bezsilność wobec nieuchronnego, mimo to Przybylska starała się unikać tematu i skupiać się na tym, co tu i teraz.

– Bałam się, że wyczuje, że ja się czegoś boję. Raz mnie Anulka zapytała: Mamusiu, a co będzie, jak ja umrę? Powiedziałam: "Przestań, Anka, wku...asz mnie, co ty opowiadasz. Jasiek idzie do przedszkola, trzy kończy, musisz postawić mu tort. Szymonek idzie do komunii, skąd ci to przyszło?! Powiedzieli ci, że umierasz? Nie powiedzieli ci!" – przypomina sobie. Ale śmierć któregoś dnia nadeszła. Mówi, że córka "miała cichy oddech niewinnego, bezradnego dziecka". Potem cytuje własne słowa. – "Anusia, damy radę, jest wszystko dobrze, jest Jarek, jest Agnieszka, zaraz przyjadą dzieci". I w końcu widzę, że wzięła ostatni oddech – wyjawia pani Krystyna. To trzeci wywiad, na jaki się zgodziła. Pierwszy również pojawił się na łamach "Wysokich Obcasów".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (87)