Wszystkie kobiety Donalda Trumpa. Czego nie mówi się o żonach prezydenta USA
Podobno każda potwora znajdzie swojego amatora. Donald Trump na brak towarzystwa kobiet nigdy nie mógł narzekać. Mimo że amerykański prezydent bez cienia skruchy przekracza kolejne kręgi piekła seksizmu, udało mu się przekonać przynajmniej trzy kobiety, żeby się z nim związały.
14.07.2017 | aktual.: 17.07.2017 10:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Nie ma znaczenia, co o tobie piszą, jeśli masz przy sobie ładną, młodą d…ę – mówił Donald Trump w 1991 roku. Był wówczas jeszcze mężem Ivany, czeskiej modelki i prezenterki telewizyjnej i być może przeczuwał, że wkrótce uczyni ją "najbogatszą rozwódką świata". Zanim doszło do rozwodu, który komentował cały świat, Ivana przez dwanaście lat była żoną miliardera, znosiła jego dziwactwa i dawała mu się rozpieszczać.
Ivana, ambitna początkująca modelka, była już po pierwszym rozwodzie, kiedy wyjechała do Kanady, by zacząć nowe życie. Twierdziła, że jest reprezentantką czechosłowackiej reprezentacji narciarskiej, ale ta informacja nigdy nie została potwierdzona. Do Kanady ściągnął ją znajomy z dzieciństwa, George Syrovatka, właściciel firmy produkującej futra. Ivana miała talent, urodę, szybko wskoczyła do pierwszej ligi kanadyjskich modelek. Podczas wizyty w Nowym Jorku, na imprezie w klubie Maxwell’s Plum poznała wysokiego, blondwłosego i bardzo bogatego biznesmana, Donalda Trumpa. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wszystkie najmodniejsze kluby należały do nich, łącznie ze słynnym Studiem 54.
Chodziły plotki, że na suknie dla ukochanej potrafił wydawać 1,5 miliona dolarów rocznie. Im oboje byli starsi, tym Trump było coraz mniej skłonny, by dawać prezenty żonie. – Nigdy nie kupiłbym Ivanie żadnej porządnej biżuterii czy obrazów. Po co dawać jej zbywalne aktywa? – powiedział milioner w wywiadzie dla "Vanity Fair" na początku lat 1990.
Trump miał powód, by nie szczędzić żonie upokorzeń. Od roku spotykał się z modelką Marlą Maples i wiedzieli o tym wszyscy, łącznie z wydawcami "New York Post", którzy umieścili w tym czasie zdjęcie Trumpa na okładce osiem razy z rzędu.
Zdruzgotana Ivana, typ kobiety drapieżnej, z wiecznym tapirem na głowie i w cętkowanych futrach, zapowiedziała, że oskubie niewiernego męża do ostatniego centa. – Mam radę dla wszystkich kobiet, które są w mojej sytuacji - nie bierzcie tego do siebie! Bierzcie wszystko – apelowała potem do amerykańskich kobiet Ivana. Prawie jej się udało. Rozwód z Czeszką kosztował Trumpa 20 milionów dolarów w gotówce, 350 tys. alimentów rocznie, wartą kolejnych 14 milionów posiadłość w Connecticut i 5 milionów na jej utrzymanie, a także całą biżuterię, jaką otrzymała od męża w czasie małżeństwa i 49 proc. udziałów posiadłości w Palm Beach. Po rozwodzie to Donald Trump był zdruzgotany. Przez kilka kolejnych lat biznesman odbijał się od finansowego dna.
Ivana, kobieta o silnym charakterze, miała duży wpływ na decyzje podejmowane przez męża. – Chyba pięć lat przed naszym rozwodem Reagan albo ktoś inny przyniósł mu list i powiedział: powinieneś startować na prezydenta – wspominała Ivana w 1998 roku "The Post". – No więc zastanawiał się nad tym. Ale potem był rozwód, skandal, amerykańskie kobiety zaczęły mnie kochać, a jego nienawidzić – mówiła Czeszka. Opowiada też, że próbowała w tym czasie sprawić, żeby stał się spokojniejszy. – Ale on nie mógł być spokojny – dodaje. – To nie prezydent, to biznesman. Potrafił przemawiać. Mógł wygłosić godzinną mowę bez żadnych notatek – mówiła wówczas była modelka.
Jakby tego mało, nowy związek z Marlą Maples nie był usłany różami. Początek był bardzo romantyczny. Kochankowie ukrywali się przed światem pod fałszywymi nazwiskami, spotykając się w największym sekrecie w domku letniskowym w Southampton, na luksusowym jachcie Trumpa, i oczywiście wiedzieli o tym wszyscy. Media rozpisywały się o tym, jak milioner porzucił żonę i trójkę dzieci – Donalda Juniora, Ivankę i Erica – dla dwudziestosześcioletniej modelki. Czegoś takiego Ameryka miała mu nie wybaczyć nigdy.
Modelka była zupełnie inną kobietą, niż jej poprzedniczka – o wiele bardziej uczuciową. Źle znosiła krytykę kolorowej prasy, która zarzucała jej, że rozbiła małżeństwo Trumpa ze względu na jego bajeczną fortunę. Potrzebowała nawet akceptacji Ivany, z którą starała się skontaktować i ją przeprosić.
– Zapytała, czy może mnie przeprosić za pomocą "Daily Mail" w Londynie – wspominała potem Ivana w wywiadzie dla "New York Post". – Zapytali, czy przyjmuję przeprosiny, ale powiedziałam "nie". Dlaczego miałabym to zrobić? Zniszczyła moje małżeństwo! – powiedziała pierwsza żona Donalda Trumpa.
– Kocham go – powtarzała z kolei jak echo aspirująca modelka, a w 2013 roku, kiedy ich małżeństwo dawno było tylko wspomnieniem, wyznała w programie Oprah Winfrey, że wciąż go kocha. Zresztą nie tylko jego.
– Tak bardzo kocham Erica, Ivankę i Donnie. Miałam okazję je poznać, gdy były dziećmi i teraz, kiedy widzę, jak wspaniale sobie radzą, mięknie mi serce – wyznała Marla. Była modelka doczekała się z Trumpem córki Tiffany, ale po rozwodzie obie przeniosły się do Kalifornii i nie miały częstego kontaktu z miliarderem i jego dziećmi.
Dla wielu związek młodziutkiej modelki z miliarderem po czterdziestce od samego początku był jak mało śmieszny żart. Najpierw Marla była "tą drugą", potem panną, która złapała bogatego faceta na dziecko, wreszcie wariatką ogarniętą obsesją New Age i kobietą, która zrobi wszystko, byle tylko znaleźć się w telewizji. Już po roku ich znajomości Marla miała wszelkie podstawy, by sądzić, że Trump nie tyle odwzajemnia jej uczucia, co podoba mu się pomysł umawiania się z młodą i piękną modelką. Dwa tygodnie po oświadczynach, do Marli zaczęły docierać sygnały, że spotyka się z inną modelką, pochodzącą z Włoch Carlą.
Ich małżeństwo trwało sześć lat, ale przez niemal połowę tego okresu para toczyła batalię w sądzie. W tym czasie miliarder przechodzący najwyraźniej kryzys wieku średniego nie szczędził gorzkich słów pod adresem wszystkich kobiet na świecie. – Są trzy rodzaje kobiet – pisał w książce "Trump:The Art. Of the Comeback" – Pierwszy typ to dobra kobieta, która bardzo kocha swojego przyszłego męża, ale dla zasady odmawia podpisania intercyzy. Ja to rozumiem, ale taki mężczyzna powinien od razu dać sobie spokój i poszukać innej. Drugi typ to kobieta wyrachowana, która odmawia podpisania intercyzy, bo ma nadzieję, że wykorzysta biednego, nie podejrzewającego niczego frajera, którego złapała. Jest jeszcze taka, która szybko i otwarcie podpisuje intercyzę, a potem szybko wykonuje swój ruch i inkasuje pieniądze – pisał. Rozwód z Marlą udało mu się sfinalizować dopiero w 1999 roku. Marla dostała od byłego męża "zaledwie" 2 miliony dolarów.
Kiedy Donald Trump poprosił o numer telefonu Melanii, był na randce z inną kobietą, którą wysłał do łazienki tylko po to, żeby porozmawiać z piękną nieznajomą. Plus dla byłej modelki, że odmówiła i oskarżyła mężczyznę o nieczystą grę. Czyżby był to jedyny moment, w którym Melania sprzeciwiła się mężowi? Melania powtarza w kolejnych wywiadach, że często sprzecza się z obecnym prezydentem Stanów Zjednoczonych i miewa od niego odmienne zdanie, ale te słynne sprzeczki jakimś cudem nigdy nie wyciekły do prasy.
Kiedy Melania zwróciła uwagę Trumpa, miała 28 lat i wieloletnie doświadczenie w modelingu. – Słyszałam, że jest kobieciarzem, nie chciałam być jedną z jego panienek – mówiła potem Melania Trump w wywiadzie dla tabloidu "People". Bez wątpienia modelka była jednak zainteresowana Trumpem – zaproponowała, by to on dał jej swój numer.
Od 2005 roku, kiedy Melania została żoną Donalda Trumpa, kobieta nieustannie deklaruje wsparcie dla wszystkich pomysłów męża. Nawet, kiedy postanowił zakazać wjazdu do Stanów Zjednoczonych niektórym grupom cudzoziemców, gdy obraził Meksykanów i przede wszystkim, kiedy wyszło na jaw, że w czasie ich małżeństwa podrywał inne kobiety. Melania zamiast solidarności z molestowanymi, wybrała solidarność z mężem. – To działo się przy mnie. Widziałam, jak inne kobiety dawały mu numery telefonów - mówiła w wywiadzie dla BBC w 2016 roku.
Donald Trump byłby głupcem, gdyby porzucił tak wierną obrończynię. Może być pewien, że Melania nie zająknie się publicznie ani słowem, kiedy ten będzie komentował wygląd jakiejś dziennikarki albo gdy postanowi nagle powiedzieć pierwszej damie Francji, że ta "dobrze się trzyma"… Cóż, jeśli nie jest z nim dla miłości, to naprawdę trudno pojąć, dlaczego.