Zarabiam więcej od męża
Zgrzyt był ostatnio, kiedy planowali remont kuchni i Marlena uparła się na kupno drogiej lodówki.
– Stać nas – tłumaczyła mężowi, pokazując bajerancki sprzęt za kilkanaście tysięcy. „Może Ciebie”, usłyszała od Jarka, który w furii wybiegł ze sklepu. - Kupiliśmy tańszy sprzęt, żeby nie cierpiała jego duma – wzdycha Marlena, która zawsze marzyła o stylizowanej na lata pięćdziesiąte lodówce i chciała za nią zapłacić, ale wiedziała, że ceną byłyby ciche dni i "mars" na czole męża, za każdym razem, gdy wyciągałby jogurt z drogiej lodówki.
Marlena tłumaczy, że nie jest rozrzutna, ale lubi korzystać z zarobionych przez siebie pieniędzy. - Nie mamy jeszcze dzieci, nie musimy pomagać rodzicom, wpłacam regularnie na pewną fundację i pomagam anonimowo potrzebującej, wielodzietnej rodzinie. Ale lubię poszaleć w drogerii, lubię kupić szpilki za 3 tysiące i planować odjazdowe wakacje. Zarabiam i stać mnie na to. To znaczy nas – poprawia się Marlena, która wie, że jej mąż, humanista z pasją i talentem pedagogicznym, nigdy nie będzie zarabiał więcej niż ona – No chyba, że mnie zwolnią – wzdryga się Marlena na myśl, że musieliby żyć z nauczycielskiej pensji jej męża.
POLECAMY: PRAGNĘ PRZESTAĆ MYŚLEĆ O PRACY