ModaZaręczyny kiedyś i dziś – jak ewoluował ten niezwykły moment?

Zaręczyny kiedyś i dziś – jak ewoluował ten niezwykły moment?

Podobno to moment oświadczyn, a nie ślub, jest dla wielu par tak naprawdę najbardziej wyjątkowym wydarzeniem w życiu! To dlatego, że zaręczyny są bardziej intymne, mają personalny charakter, pokazują, jak dobrze znają i kochają się młodzi. Poprzedza je mniej stresujących przygotowań i często zawierają element zaskoczenia. Ale nie zawsze tak było.

Zaręczyny kiedyś i dziś – jak ewoluował ten niezwykły moment?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

12.03.2020 | aktual.: 03.06.2020 10:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Już starożytni Rzymianie...

Choć pierwsze informacje o zaręczynach pochodzą z czasów Starego Testamentu, to właśnie w Rzymie bardzo doprecyzowano formalnie kwestię zaręczyn. Były określone prawnie jako czas przed ślubem, w którym narzeczeni obiecują sobie wzajemną lojalność. Jak wyglądały? Mężczyzna wręczał swojej wybrance złotą monetę lub... pierścionek! Już wtedy był to symbol przyszłego małżeństwa. Jednak na tym romantyczne porównania z teraźniejszością się kończą. Zaręczyny były niczym umowa przedwstępna pomiędzy rodzicami przyszłej pary młodej - my wam to, wy nam to, a nasze dzieci tamto...

Tak, to mało romantyczne, zwłaszcza że narzeczeni często nie mieli nic do powiedzenia, nieraz nawet się nie znali. Co więcej, były regiony, w których w takiej swoistej umowie zaręczynowej spisywano, jakie to przyszła małżonka ma spełniać obowiązki. Coś takiego dziś jest zupełnie niewyobrażalne, tak jak kiedyś – ślub z miłości.

Zrękowiny, czyli po staropolsku!

Dzisiaj wiele par świeżo po zaręczynach wprost nie może się doczekać, aż powie rodzicom o tym wydarzeniu! Niektórzy narzeczeni od razu informują wszystkich bliskich o tym magicznym momencie. Warto wiedzieć, że w dawnej Polsce takie postępowanie byłoby skrajną zniewagą.

Wtedy przybycie absztyfikanta do domu rodzinnego ukochanej i oznajmienie zamiarów wobec wybranki serca było jego obowiązkiem. Ślub wbrew woli rodziców panny młodej, a zwłaszcza ojca? Coś takiego nie wchodziło w ogóle w grę. Ale zanim do zrękowin (bo tak nazywano niegdyś zaręczyny) doszło, miały zwykle miejsce tzw. swaty. To właśnie podczas nich ustalano ewentualny termin zrękowin oraz ślubu. W optymistycznym scenariuszu, bo swaty były także okazją do podania młodemu mężczyźnie walczącemu o serce ukochanej... czarnej polewki. Ta zupa na bazie rosołu i kaczej krwi oznaczała jedno: twoje starania spełzły na niczym - zrękowin i ślubu nie będzie.

Załóżmy jednak, że młodzieniec miał szczęście i nie otrzymał polewki na obiad. Wówczas dochodziło do zrękowin, które oczywiście były bardzo oficjalne, często (tak jak w Rzymie) wiązały rodziny już prawnie. Niewywiązanie się z deklaracji ożenku mogło przynieść poważne konsekwencje.

Zaręczyny na miarę XXI wieku

Co ważne, w tamtych czasach nikt nie zwlekał z małżeństwem. Od zrękowin do ślubu upływały góra tygodnie, co dziś jest trudne do zrealizowania. Ale nie niemożliwe! Dzięki takim miejscom w sieci jak portal weselny Weselezklasa.pl narzeczeni mogą zorganizować przyjęcie weselne nawet w ciągu kilkunastu tygodni, wygodnie i szybko wybierając oferty usługodawców.

Jednak zanim zasiądą przed komputerem, by szukać sali, bądź zespołu na wesele, musi dojść do zaręczyn. Ten moment wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Dziś często kobieta może o niczym nie wiedzieć do ostatniej chwili, jej rodzice nie muszą wydawać zgody na małżeństwo, a sam moment oświadczyn może być intymny i odbyć się tylko w obecności ukochanej osoby. Na pewno jednak nie musi być potwierdzony na piśmie w obecności nestorów obu rodów. Jednak warto pamiętać, że miejsce i sposób zaręczyn jest dzisiaj prawdziwym testem dla przyszłego narzeczonego, bo doskonale obrazuje, na ile zna on swoją wybrankę i wie, o jakich zaręczynach ona marzy.

A co jeżeli chce się połączyć dawne zwyczaje z nowoczesnością? Wówczas doskonałym pomysłem może być poproszenie rodziców wybranki o zgodę na zaręczyny i ślub. To też cenna lekcja odwagi, której niemało trzeba, by zadać to pytanie ukochanej! Przyszli teściowie będą zapewne mile zaskoczeni tym wspaniałym ukłonem w stronę tradycji i – co jest dużym atutem naszych czasów – z całkowitą pewnością nie zaserwują młodemu mężczyźnie czarnej polewki! Zamiast tego najpewniej uściskają nowego członka rodziny i będą niecierpliwie czekać na wiadomość o dacie ślubu i wesela.

Źródło artykułu:Materiał Partnera
weseleśluborganizacja wesela