"Zostawiła swojego arcyksięcia". Kobieta ma dość zachowania bratowej
"Mam dość, ulewa mi się z tą roszczeniową wielką gębą" - pisze kobieta pod wpływem emocji. Nie umie poradzić sobie z zachowaniem bratowej, która według niej przekracza wszelkie granica.
"W ostatnich latach cała rodzina (głównie rodzice) chodzili na paluszkach, by nie urazić bratowej, która moim rodzicom dała wiecznie wyczekiwanego wnuczka, chociaż średnio mieli na to warunki" - żali się kobieta na forum portalu Kafeteria.
Gdy jej brat z żoną nie mieli zdolności kredytowej, by kupić mieszkanie, to rodzice dali pod zastaw swoją ziemię. Gdy skończyły się pieniądze, brat musiał wyjechał na pół roku do Norwegii, by pracować fizycznie. Choć bratowa już nie miała wtedy pracy, to dzieckiem i tak często zajmowali się dziadkowie.
Dziadkowie zamiast żłobka
"Dalej brakuje pieniążków? - kontynuuje kobieta. "Zgodziłam im się pożyczyć to musiałam się dopominać o spłatę. Po 4 latach nieróbstwa posłała księcia do przedszkola, w międzyczasie mój brat wrócił do Polski, ale im dalej nie starcza... ja nie wiem jak to możliwe, nie wnikam".
W międzyczasie na świat przyszedł jej syn. Po roku od porodu wróciła do pracy, by zarządzać własnym biznesem i poprosiła o pomoc rodziców.
"Mama po 60. roku życia poszła na emeryturę i zgodziła się zajmować małym" - pisze kobieta. "Nie chcieliśmy posłać do żłobka głównie z uwagi na wirusy i festiwal chorób. O 12 odbieram telefon, że mój mały gorączkuje i trzeba iść do lekarza. Wiecie, co się okazało? Bratowa zostawiła swojego arcyksięcia u matki chorego chociaż na etacie w niezbyt inspirującej robocie może spokojnie brać na niego zwolnienie. On zaraził mojego".
Internauci podzielili się na dwie grupy - jedni uznali, że bratowa faktycznie przekroczyła granice, a drudzy, że wina leży po obu stronach. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl