Kiedyś nie musiałem się tłumaczyć
Proces oswajania się z nową dla obojga sytuacją niósł jednak wiele sytuacji, które sprawiały, że między Darią a Michałem nie tyle iskrzyło, ile wręcz dochodziło do małych kataklizmów. A to on zapomniał jej powiedzieć, że później wróci z pracy, a ona czekała na niego z kolacją, a to ona decydowała się na miesięczny wyjazd bez wcześniejszej konsultacji z nim. Wcześniej nie musieli liczyć się ze zdaniem innych osób. Sami decydowali o tym, co, gdzie, kiedy i z kim będą robić. Żadne z nich nie miało potrzeby tłumaczenia się komuś, żadne nie chciało przyjąć do wiadomości, że teraz nie ma już tylko „jej” i „jego”, ale są „oni” i ważne decyzje należy uzgadniać wspólnie.
POLECAMY: * Moja żona jest flirciarą*